Leczenie immunoterapią jest bardzo drogie, a żaden budżet ochrony zdrowia nie jest z gumy. Choroba nowotworowa dotyka coraz większej liczby, i to coraz młodszych, osób. Decyzja o refundacji dla kolejnych wskazań budzi więc nie bez przyczyny coraz więcej emocji. Raport „Health Impact Projection” jest publikacją, która po raz pierwszy analizuje korzyści zdrowotne i wyzwania ekonomiczne związane z wdrożeniem immunoterapii do praktyki klinicznej w Polsce.
Mniej znaczy więcej
- Standardowe leczenie izoluje pacjenta z życia społecznego i zamyka w obrębie szpitala. Pacjent przez prawie rok, a czasami i dłużej, co tydzień, co dwa tygodnie, co trzy - zależnie od schematu - pojawia się w szpitalu, gdzie ma długie, wielogodzinne wlewy. Ich efektem są nudności, wymioty, spadek poziomu krwinek białych. W immunoterapii działania uboczne mają inny profil, to oznacza, że w niektórych przypadkach pacjent może wrócić do życia zawodowego, pełnić swoje określone role społeczne, role rodzinne - tłumaczy dr Beata Jagielska Zastępca Dyrektora ds. Lecznictwa Otwartego i Rozliczeń Świadczeń Zdrowotnych Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.
Jak tłumaczy specjalistka, zastosowanie leków immunologicznych może przełożyć się również na określone oszczędności finansowe. - Po pierwszych latach obserwacji efektywności zdrowotnej immunoterapii możemy powiedzieć, że za stosowaniem immunoterapii przemawia zmniejszenie kosztów pośrednich, wiążących się z tym leczeniem, na co wskazuje Raport „Health Impact Projection”. Leczenie częstych i poważnych działań niepożądanych, takich jak leczenie przeciwwymiotne, leczenie mielotoksyczności, leczenie powikłań kardiologicznych towarzyszących klasycznej chemioterapii, jest kosztowniejsze – podkreśla dr Jagielska.
Trudne decyzje
Immunoterapia podana na wcześniejszych etapach leczenia daje lepsze efekty w porównaniu ze standardową kuracją. - Komórka nowotworowa jest bardzo mądrym tworem. Bardzo szybko się przystosowuje i wytwarza mechanizmy wielolekowej oporności. Im wcześniej zaatakujemy tym mocnym leczeniem, tym większe są korzyści. Poza tym trudniej prowadzi się pacjenta przeleczonego, z bardziej zaawansowaną chorobą, nieco zniszczonego już dotychczasową terapią - tłumaczy dr Jagielska.
Niestety, ta innowacyjna metoda nie jest panaceum na wszystkie przypadki nowotworów. Dlatego, jak podkreśla onkolog, tak ważna jest szybka i skuteczna diagnostyka, która pozwoli wyłonić pacjentów, u których to leczenie może być efektywne. - Pacjent chory na nowotwór zawsze walczy z czasem. Im mniejsze zaawansowanie choroby, tym większe szanse na wyleczenie. Drugą ważną rzeczą jest prawidłowość tej diagnostyki. Żeby postawić prawidłową diagnozę istotne jest korzystanie z walidowanych testów w zakresie patomorfologii i diagnostyki molekularnej, wykonywanych w certyfikowanych laboratoriach. Dlaczego to ma tak duże znaczenie? Dla onkologa najważniejszą rzeczą jest otrzymanie prawidłowego wyniku. Nieprawidłowy wynik to nieprawidłowa kwalifikacja do leczenia, to stracony czas chorego, ale też i wyrzucone pieniądze systemu. Dlatego wszystkie działania, które obecnie są prowadzone w zakresie organizacji, ale też i finansowania diagnostyki patomorfologicznej i molekularnej, są tak ważne - podsumowuje dr Beata Jagielska.