O sprawie napisał branżowy portal „Rynek Zdrowia". We wrześniu OZZL skierował listy do pracodawców, którzy, wbrew par. 1 ust. 5 pkt. 2 umów rezydenckich, zawieranych między opłacającym szkolenie specjalizacyjne Ministerstwem Zdrowia a danym szpitalem, zabierają lekarzom za zejście po dyżurze, czyli okres odpoczynku po przebytym dyżurze. Chodzi o czas po 24-godzinach pracy (7 godz. 35 min. przewidzianych w umowie o pracę i 16 godz. 25 min. dyżuru), kiedy lekarz wychodzi ze szpitala. O każdym przypadku naruszenia umowy OZZL informował także resort zdrowia.
Ponieważ odzew był znikomy, Zarząd Krajowy OZZL zdecydował się wesprzeć lekarzy, którzy zdecydują się dochodzić praw przed sądem.
Choć umowa zakazuje zabierania rezydentowi z pensji wynagrodzenia za kolejny dzień, wiele szpitali wciąż to robi. – W umowie między szpitalem a Ministerstwem Zdrowia zapisane jest, że nie karze się finansowo za pełnienie dyżurów przewidzianych programem specjalizacji. Szpitale jednak to robią, bo wiedza, ze są bezkarne - resort nie egzekwuje od nich przestrzegania prawa, a szeregowi pracownicy przeważnie boja się wejść na drogę sądowa – tłumaczy Damian Patecki z Porozumienia Rezydentów OZZL.
Uregulowanie kwestii zejść po dyżurach było jednym z postulatów porozumienia, jakie młodzi lekarze zawarli z ministrem zdrowia 8 lutego 2018 r. Porozumienie zakończyło wielotygodniowy protest polegający na wypowiadaniu klauzuli opt-out, pozwalającej na pracę ponad 48 godzin w tygodniu. Nie pomogła też interpretacja Ministerstwa Zdrowia, wydana 3 stycznia 2019 r. na wniosek Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL).
Minister Łukasz Szumowski przyznał wówczas, że dyrektorzy szpitali skierowali do niego kilkanaście pism, w których niepłacenie rezydentom za należny odpoczynek po dyżurze uzasadniają wyrokami sądów z powództwa lekarzy o wypłacenie im zaniżonego przez szpital wynagrodzenia za czas odpoczynku (m.in. wyrok Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ z 4.11.2011 r. w sprawie VI P 1058/10).