Pod koniec września wiceminister zdrowia Waldemar Kraska podpisał z Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych oraz Związkiem Pracodawców Ratownictwa Medycznego SP ZOZ porozumienie kończące wielotygodniowy protest ratowników. Uratował tym samym szpitale i stacje pogotowia ratunkowego przed kompletnym paraliżem u progu IV fali koronawirusa.
Każdy po swojemu
Wydawało się, że gwarancja minimalnej stawki godzinowej w wysokości 52 zł brutto (40 zł stawki podstawowej i 12 zł dodatku wyjazdowego), zarówno zatrudnionych w ramach umowy o pracę, jak i cywilnoprawnej, uspokoi nastroje wśród ratowników, którzy grozili odejściem z pracy. Jednak, mimo że kwotę wpisano do ustawy, nie wszyscy dyrektorzy przestrzegają przepisów. A to nie wróży nic dobrego u progu piątej fali Covid-19, która ma zostać zdominowana przez wyjątkowo zaraźliwą mutację omikron. Już dziś trudno doczekać się przyjazdu karetki, a czasy oczekiwania w szpitalnych oddziałach ratunkowych i izbach przyjęć są rekordowe. Jeśli część ratowników odejdzie z pracy, może być jeszcze gorzej.
Część dyrektorów dodatek w wysokości 30 proc. dolicza do stawki niższej niż przewidziana w porozumieniu stawka podstawowa. I tak ratownicy z Wielkopolski razem z dodatkiem za godzinę dostają 39 zł, ponieważ za podstawę dyrektor placówki uznaje 30 zł.
Reprezentujący ich prawnicy tłumaczą, że zgodnie z nowo dodanym art. 99 b ustawy o działalności leczniczej członkom zespołów ratownictwa medycznego zatrudnionym na podstawie umowy o pracę przysługuje za każdą godzinę pracy dodatek w wysokości 30 proc. stawki godzinowej wynagrodzenia zasadniczego, a zatrudnionym na podstawie umowy cywilnoprawnej – dodatek wynoszący 30 proc. stawki wynikającej z tej umowy. Z kolei w piśmie z 5 października 2021 r., skierowanym do wojewodów, wiceminister Waldemar Kraska wyjaśnił, że podwyżka daje kwotę wynagrodzenia minimum 52 zł, a kwota ta obejmuje dodatek za pracę w zespole dwuosobowym i nie obejmuje innych dodatków. Argumenty te nie trafiają jednak do zarządzającego placówką.
Justyna Maletka z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia przyznaje, że do resortu napływają sygnały o tym, że niektórzy pracodawcy nie wywiązują się z postanowień porozumienia. Zapewnia jednak, że każda taka sytuacja jest wyjaśniana indywidualnie, z udziałem dysponenta, a w razie potrzeby również z jego podmiotem tworzącym, którym jest najczęściej właściwa terenowo jednostka samorządu terytorialnego – również na podstawie odpowiednich ustaw zobowiązana do nadzoru nad danym dysponentem oraz do zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców.