Podczas gdy liczba zakażeń zwiększa się szybciej niż rok wcześniej, a Polska osiągnęła niechlubną liczbę 2 tys. zgonów covidowych na 1 mln mieszkańców, większość szpitali nie jest gotowa na walkę z IV falą.
Dyrektorzy i personel obawiają się, że znów z dnia na dzień dowiedzą się od wojewody o przekształceniu oddziału czy całego szpitala w covidowy.
Czytaj więcej
Obecny protest medyków to forma obrony godności zawodu zaufania publicznego i przejaw lojalności wobec pacjentów. Przypisywanie temu działaniu politycznych intencji świadczy o braku zrozumienia specyfiki zawodu medycznego.
– Ta niepewność nie sprzyja ani planom terapeutycznym, ani zawodowym. Trudno planować leczenie, gdy nie wiemy, czy oddział nie zostanie wyłączony z podstawowej działalności. Wywołuje to też duży niepokój wśród personelu, który wbrew powszechnej opinii wcale nie pali się do pracy na oddziałach covidowych – mówi „Rzeczpospolitej" dr Marcin Pakulski, pulmonolog i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dodaje, że nie tak łatwo z dnia na dzień wypisać 30 pacjentów, zbudować śluzy i zaopatrzyć szpital w środki ochrony osobistej, których na oddziale covidowym zużywa się mnóstwo, czy remdesivir.