Rynek hoteli na Kubie

Sukces nowej polityki prezydenta Obamy wobec Kuby zależy m.in. od ręczników hotelowych i grzanek na śniadanie.

Publikacja: 01.02.2015 09:42

Kubańskie biura podróży z siedzibą w Stanach twierdzą, że w najlepszych kubańskich hotelach jest nie

Kubańskie biura podróży z siedzibą w Stanach twierdzą, że w najlepszych kubańskich hotelach jest niewiele pokoi, które spełniają międzynarodowe standardy.

Foto: Bloomberg

Ważna jest także klimatyzacja i setki innych udogodnień, których będą oczekiwać amerykańscy turyści. Zdaniem ekspertów ich liczba dzięki zniesieniu ograniczeń w podróży na Kubę w tym roku się podwoi.

Uczą się angielskiego

Kubańskie biura podróży z siedzibą w Stanach twierdzą, że w najlepszych kubańskich hotelach jest niewiele pokoi, które spełniają międzynarodowe standardy. Oznacza to, że jeśli goście przyjadą w spodziewanej liczbie, to będą musieli szukać kwater albo w ponurych i prymitywnych pensjonatach państwowych albo żywiołowo rozwijającym się na Kubie małym sektorze prywatnym, czyli w prowadzonych przez rodziny pensjonatach, które zapewniają utrzymanie tysiącom Kubańczyków.

Taki scenariusz to dokładnie to, na co liczył Obama. Kiedy ogłaszał tę nową politykę, powiedział, że Stany Zjednoczone chcą być "partnerem, który uczyni życie zwykłych Kubańczyków trochę łatwiejszym, znacznie bardziej wolnym i bardziej dochodowym".

Pierwszy test tego nowego podejścia Amerykanów nastąpi, gdy amerykańscy turyści będą szukać noclegu na Kubie. - Znaczący wzrost podróżnych z USA przekroczy zdolności kubańskiego systemu, a także przekroczy możliwości śledzenia i kontroli turystów - mówi AP amerykański urzędnik odpowiedzialny za wdrażanie nowej polityki. - Hotele nie są zdolne do ich obsługi. Muszą więc trafić do prywatnego sektora, co jest bardzo dobre - ocenia.

65-letni Juan Hernandez Rabelo bierze lekcje angielskiego trzy razy w tygodniu, by móc się porozumiewać z przyszłymi klientami w skrzętnie odnowionym, luksusowym kolonialnym pensjonacie, który prowadzi wraz z synem w Starej Hawanie. - To pomoże naszemu biznesowi, ale też krajowi - mówi o nowej polityce Obamy Hernandez. - Stwarza to nowe szanse, by pensjonaty przyjęły większą liczbę turystów.

Nowo wprowadzone przez ministerstwo skarbu przepisy zlikwidowały kosztowne opłaty za licencje dla grup turystycznych udających się na Kubę, które do tej pory wymagały jeszcze zgody Waszyngtonu. Większość amerykańskich turystów nadal będzie musiała podróżować w zorganizowanych grupach, ale teraz będzie mogła je prowadzić każda amerykańska firma bez papierkowych formalności i kontroli, które w przeszłości zniechęcały do podróży na Kubę.

Inwestycje w pensjonaty

Niektóre biura podróży obserwując już bezprecedensowe zainteresowanie legalnymi podróżami na Kubę, spodziewają się, że część turystów będzie po prostu ignorować wszelkie ograniczenia. Firmy, które od lat organizowały podróże na Kubę, twierdzą, że liczba legalnych wycieczek w najbliższym roku co najmniej się podwoi, z dzisiejszej liczby 90 tys. amerykańskich turystów rocznie. A każdy znaczący wzrost, jak twierdzą, nieuchronnie załamie kubańską infrastrukturę turystyczną.

- Już dla 90 tys. Amerykanów rocznie koszmarem było poszukiwanie pokoju hotelowego - mówi dziennikarzom AP Collin Laverty, właściciel Cuba Educational Travel. Dodaje, że jego firma zarezerwowała w ciągu ostatnich trzech tygodni podwójną liczbę pokoi, to jest ok. 1 tys. Oczekuje też, że Kubańczycy zaczną więcej inwestować w pensjonaty. - Już teraz można to dostrzec - mówi. - W ostatnich kilu latach nagle pojawili się ludzie, którzy uświadomili sobie, że jeśli zainwestują i chociaż trochę zwiększą ciśnienie wody, to mogą się stać konkurentami dla czterogwiazdkowego hotelu.

Kubańskie władze państwowe są pewne, że kraj poradzi sobie z napływem turystów. Już dziś są gotowe na przyjęcie co najmniej miliona Amerykanów rocznie, to jest liczby, której spodziewają się po zniesieniu embarga przez kongres Stanów Zjednoczonych. - Kraj ma wystarczająco wiele hoteli, by przyjąć tę zwiększoną liczbę turystów. Przygotowywaliśmy się na ten dzień - mówi dziennikarzom AP Jose Manuel Bisbe, szef Havanatur, jednego z największych państwowych biur podróży.

Amerykańscy eksperci twierdzą, że to nadmierny optymizm, zwłaszcza że utrzymywane nadal ograniczenia w turystyce sprawiają, że najbardziej atrakcyjne turystycznie miejscowości, jak np. Varadero, kurort ok. 130 km na wschód od Hawany, nadal będą niedostępne dla gości ze Stanów.

Nawet Bisbe przyznaje, że część obecnej kubańskiej oferty jest niskiej jakości. - W kategorii "jakość usług" jest pewne, że będziemy mieć wiele problemów, którym musimy sprostać - mówi Bisbe.

Dotychczasowe sankcje w podróżach na Kubę uczyniły z wyspy cel ukradkowych podróży młodych ludzi, którzy udawali się tam przez Kanadę lub Meksyk albo drogi butikowy produkt dla starszych i lepiej sytuowanych Amerykanów.

Barbara Dresner, emerytowana właścicielka nowojorskich sklepików z odzieżą, wybrała się na pięciodniową wycieczkę do Hawany śladami jazzu, która kosztowała ok. 5 tys. dol od osoby. Była nieprzyjemnie zaskoczona niektórymi realiami pięciogwiazdkowego hotelu, w którym się zatrzymała. - Nie było nawet szlafroków -mówi. - W amerykańskich hotelach są zawsze.

Ważna jest także klimatyzacja i setki innych udogodnień, których będą oczekiwać amerykańscy turyści. Zdaniem ekspertów ich liczba dzięki zniesieniu ograniczeń w podróży na Kubę w tym roku się podwoi.

Uczą się angielskiego

Pozostało 95% artykułu
Nieruchomości
Wielki recykling biurowców
Nieruchomości
„Okazje do kwadratu” i „cenowe wow”. Deweloperzy rozwiązali worek z promocjami
Nieruchomości
Fala renowacji kontra fala patologii
Nieruchomości
Obniżki cen mieszkań nawet o kilkadziesiąt tysięcy. Będą kolejne przeceny?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Nieruchomości
Bankructwo dewelopera. Przed czym jeszcze chroni nabywców Deweloperski Fundusz Gwarancyjny