Do 16 sierpnia trwają konsultacje w sprawie rozporządzenia ministra rozwoju o nowych świadectwach charakterystyki energetycznej. Nieruchomości zostaną podzielone na klasy od A do G. Celem unijnej polityki jest wzrost świadomości właścicieli budynków o efektywności energetycznej i docelowo poprawa sytuacji (obniżenie emisyjności, zmniejszenie kosztów eksploatacji).
Eksperci podkreślają, że w przypadku nieruchomości mieszkaniowych teoretycznie nic się nie zmieni: dziś świadectwo jest obowiązkowe przy sprzedaży i wynajmie – i tak pozostanie. Nie będzie też przymusu podniesienia efektywności. System ma działać na zasadzie motywowania i programów wsparcia finansowego. To zresztą zapowiedział niedawno minister rozwoju Krzysztof Paszyk.
Eksperci mają nadzieję, że w toku konsultacji kilka rzeczy uda się poprawić.
Czytaj więcej
Dyskusja o tym, czy mieszkania w Polsce są tanie czy drogie i jak można ulżyć konsumentom, nie skończy się nigdy. Na horyzoncie mamy zmianę unijnych przepisów, tzw. dyrektywę budynkową EPBD, która rzuci zupełnie nowe światło na szacowanie i postrzeganie wartości nieruchomości.
Motywacja do poprawy świadectw energetycznych
– Od razu utnę spekulacje, że rozporządzenie o wprowadzeniu klas energetycznych budynków miałoby wprowadzać nowe obowiązki dla właścicieli budynków jedno- czy wielorodzinnych. Obowiązek sporządzenia świadectw dla nowych budynków obowiązuje od 2009 r., a od 2023 r. dla wszystkich budynków w przypadku ich wynajmowania lub sprzedaży. W obecnym projekcie rozporządzenia zmienia się jedynie metodologia, sposób i wzór świadectwa – mówi Mariusz Okuń, rzeczoznawca budowlany.