Budynkowa gra w klasy

Nowe świadectwa efektywności energetycznej muszą być rzetelne. Dziś system ich wydawania to pole do nadużyć.

Publikacja: 11.07.2024 21:05

Nowe świadectwa mają zawierać informacje, jak poprawić efektywność energetyczną. Ale muszą być rzete

Nowe świadectwa mają zawierać informacje, jak poprawić efektywność energetyczną. Ale muszą być rzetelne

Foto: AdobeStock

Do 16 sierpnia trwają konsultacje w sprawie rozporządzenia ministra rozwoju o nowych świadectwach charakterystyki energetycznej. Nieruchomości zostaną podzielone na klasy od A do G. Celem unijnej polityki jest wzrost świadomości właścicieli budynków o efektywności energetycznej i docelowo poprawa sytuacji (obniżenie emisyjności, zmniejszenie kosztów eksploatacji).

Eksperci podkreślają, że w przypadku nieruchomości mieszkaniowych teoretycznie nic się nie zmieni: dziś świadectwo jest obowiązkowe przy sprzedaży i wynajmie – i tak pozostanie. Nie będzie też przymusu podniesienia efektywności. System ma działać na zasadzie motywowania i programów wsparcia finansowego. To zresztą zapowiedział niedawno minister rozwoju Krzysztof Paszyk.

Eksperci mają nadzieję, że w toku konsultacji kilka rzeczy uda się poprawić.

Czytaj więcej

Adam Roguski: Do czynników odpowiadających za ceny mieszkań zaraz dołączy gra w klasy

Motywacja do poprawy świadectw energetycznych

– Od razu utnę spekulacje, że rozporządzenie o wprowadzeniu klas energetycznych budynków miałoby wprowadzać nowe obowiązki dla właścicieli budynków jedno- czy wielorodzinnych. Obowiązek sporządzenia świadectw dla nowych budynków obowiązuje od 2009 r., a od 2023 r. dla wszystkich budynków w przypadku ich wynajmowania lub sprzedaży. W obecnym projekcie rozporządzenia zmienia się jedynie metodologia, sposób i wzór świadectwa – mówi Mariusz Okuń, rzeczoznawca budowlany.

Dziś na dokumencie mamy suwak z zaznaczonymi parametrami zużycia energii pierwotnej i końcowej. Klasy, jak na sprzęcie AGD, będą czytelniejsze i pokażą, jak nieruchomość wypada na tle rynku.

– Dotychczas z podejściem do wykonywania paszportu energetycznego bywało różnie, co odbijało się na ich jakości i faktycznej przydatności. W obecnej kryzysowej sytuacji zapewne podeście się zmieni, najlepszym bodźcem do oszczędzenia są czynniki ekonomiczne. Rosnące ceny energii automatycznie przekładają się na wzrost kosztów utrzymania nieruchomości w wieloletnim okresie eksploatacji – mówi Okuń.

Czytaj więcej

Ruszają konsultacje w sprawie klas energetycznych budynków

Charakterystyka energetyczna budynku zostanie określona na podstawie kilku parametrów. – Chodzi o to, żeby do zasilenia budynku w energię na potrzeby ogrzewania, klimatyzacji, wentylacji i przygotowania ciepłej wody zużyto jak najmniej nieodnawialnej energii, czyli wykorzystano minimalną ilość paliw kopalnych. Całkowicie nowym parametrem będzie ocena wskaźnika względnej emisji CO2 z budynku przedstawiona również w formie graficznej. Jednak chyba najistotniejszym elementem będzie przedstawienie zaleceń działań modernizacyjnych dotyczących poprawy charakterystyki energetycznej budynku. Chyba że nie będzie racjonalnej możliwości takiej poprawy w porównaniu z obowiązującymi wymaganiami zawartymi w przepisach techniczno-budowlanych – mówi Okuń.

Ekspert podkreśla, że jak zwykle nowe przepisy zweryfikuje rynek. – Skoro jednak kupujemy pralki czy lodówki niskoenergetyczne, to dlaczego nie mielibyśmy stawiać i kupować niskoemisyjnych budynków, dbając o swój portfel? Należy pamiętać, że rząd przewiduje wiele programów i dopłat, szczególnie dla najuboższych – mówi Okuń.

– Właściciele i użytkownicy nieruchomości mieszkalnych nie powinni się martwić wprowadzeniem klas energetycznych budynków, bo żadnych kar czy wywłaszczeń, o których można przeczytać w mediach, z tego tytułu nie będzie – mówi Dorota Bartosz, dyrektorka ds. zrównoważonego budownictwa w Polskim Stowarzyszeniu Budownictwa Ekologicznego PLGBC. – Jedyną karą za niskie klasy energetyczne będą, ze względu na rosnące ceny energii, wysokie koszty eksploatacyjne – ale tak by było i bez wyznaczania wspomnianych klas. Dlatego też świadomość, jak efektywny energetycznie jest nasz budynek, pozwoli na racjonalne podejmowanie odpowiednich działań modernizacyjnych – dodaje.

W przypadku nowych domów i bloków postawione będą wymagania spełnienia konkretnej klasy energetycznej, najprawdopodobniej B. W przypadku istniejących budynków klasa energetyczna będzie brana pod uwagę przez nabywców czy najemców, a więc może wpływać na wartość rynkową nieruchomości.

Jeśli rozważamy zakup lub wynajem mieszkania/budynku o złej klasie energetycznej, warto rozważyć koszty i korzyści związane z ewentualną modernizacją. – Inwestycje w poprawę efektywności energetycznej, takie jak ocieplenie budynku, wymiana okien czy instalacja nowoczesnych systemów grzewczych, mogą znacząco obniżyć koszty eksploatacyjne i poprawić komfort mieszkalny. Działania te wpisują się w szerokie wsparcie w postaci dotacji i niskooprocentowanych pożyczek w ramach publicznego finansowania oraz innych systemów wsparcia – wskazuje Bartosz.

Ukrócić patologie przy ocenie budynków

Ekspert zaznacza, że w celu podniesienia jakości świadectw przewiduje się, by audytorzy odbywali obowiązkową kontrolę w budynku i wykorzystywali istniejącą dokumentację techniczną, co jest podyktowane występującymi nadużyciami.

Jan Ruszkowski, ekspert w departamencie energii i zmian klimatu w Konfederacji Lewiatan, ocenia to wręcz jako piętę achillesową całego systemu.

– Dzięki wprowadzeniu klas właściciele, nabywcy i najemcy domów i mieszkań zyskają lepsze narzędzia do oceny wartości rynkowej nieruchomości i szacowania kosztów utrzymania, a przy inwestycjach termomodernizacyjnych czytelniejszą miarę oceny efektów. Doświadczenia naszych sąsiadów z UE, które dzięki wcześniejszemu wprowadzeniu klas energetycznych zdążyły już poprawić transparentność swojego rynku nieruchomości, pozwalają oszacować, o ile wyższą wycenę rynkową zyskują domy czy mieszkania o wyższych klasach energetycznych – mówi Ruszkowski. – Powinniśmy się jednak martwić o jedno: by informacje o klasie energetycznej miały realną wartość, muszą być przyznawane w sposób rzetelny, a na straży tej rzetelności musi stać porządna metodyka i ramy prawne, które mamy szansę zmienić w ramach konsultacji. To pięta achillesowa całego systemu. Każdy z nas, decydując się na kupno lub wynajem domu, chciałby, by przypisana mu klasa energetyczna była prawdziwa. Osoby, które o tym decydują, po pierwsze, muszą mieć kompetencje i wiedzieć, co robią, po drugie, muszą się choć trochę przyłożyć (choćby pofatygować na miejsce, zbadać dokumentację i stan techniczny), po trzecie, ponosić realną odpowiedzialność zawodową za dokumenty, które wystawiają, a po czwarte, i najważniejsze, ten system musi być szczelny. Tego przede wszystkim domagajmy się od regulatora – podkreśla.

Przytacza dane Stowarzyszenia Certyfikatorów i Audytorów Energetycznych: za połowę zarejestrowanych świadectw energetycznych odpowiada około 60 osób na... 40 tys. uprawnionych. – Rekordziści podpisywali się rocznie pod 20 tys. wydawanych świadectw, czyli około 10 na godzinę, i to jeśli nie brali urlopów – mówi Ruszkowski.

Uszczelnienia wymagają też programy dofinansowania.

Czytaj więcej

Ekologia i ekonomia, czyli zielone budowanie

Za dużo wampirów energetycznych

Aleksandra Stępniak, przewodnicząca stowarzyszenia Fala Renowacji, również podkreśla, że wprowadzenie klas energetycznych nie narzuca żadnych dodatkowych obowiązków dla właścicieli oraz najemców mieszkań i domów ani nie wymusza przeprowadzania obowiązkowych renowacji budynków.

– Klasy energetyczne mogą również ułatwić dysponowanie środkami publicznymi w ramach funduszy wsparcia, jak np. program „Czyste powietrze”, jeśliby zostały do tego wykorzystane – obecnie nie ma jeszcze takich decyzji – mówi Stępniak.

Ekspertka ocenia przy tym, że zaproponowane przez resort przedziały klas energetycznych są zbyt rygorystyczne. W takim układzie bowiem zdecydowana większość budynków mieszkalnych w Polsce znajdzie się w najniższej klasie G, tymczasem unijna polityka zakłada, by było to około 20 proc. zasobów budowlanych o najniższych parametrach charakterystyki energetycznej. Klasę G – tzw. wampira energetycznego – mają otrzymać w Polsce budynki o parametrze EP (zużycie energii pierwotnej) powyżej 150 kWh na mkw. rocznie.

– Nadanie klasy G budynkom o takim parametrze nie doprowadzi do możliwie równomiernego podziału liczby budynków w poszczególnych klasach, a to zakłada dyrektywa budynkowa EPBD. Jeśli przyjmiemy, że klasa G to EP powyżej 150 kWh, przedziały dla pozostałych klas są bardzo wąskie, co może zniechęcać do działań i przechodzenia na wyższe klasy. Jednocześnie mało realistyczne będzie przeprowadzenie modernizacji i zmiany klasy np. do poziomu E lub D w określonych w dyrektywie terminach z uwagi na to, że zbyt wiele budynków zostanie zakwalifikowanych do klasy G – mówi Stępniak. Dodaje, że we Francji klasa G to EP powyżej 450 kWh.

Czytaj więcej

Klasa energetyczna zaświadczy o efektywności oraz wartości budynku

Do 16 sierpnia trwają konsultacje w sprawie rozporządzenia ministra rozwoju o nowych świadectwach charakterystyki energetycznej. Nieruchomości zostaną podzielone na klasy od A do G. Celem unijnej polityki jest wzrost świadomości właścicieli budynków o efektywności energetycznej i docelowo poprawa sytuacji (obniżenie emisyjności, zmniejszenie kosztów eksploatacji).

Eksperci podkreślają, że w przypadku nieruchomości mieszkaniowych teoretycznie nic się nie zmieni: dziś świadectwo jest obowiązkowe przy sprzedaży i wynajmie – i tak pozostanie. Nie będzie też przymusu podniesienia efektywności. System ma działać na zasadzie motywowania i programów wsparcia finansowego. To zresztą zapowiedział niedawno minister rozwoju Krzysztof Paszyk.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Murapol dosypuje do oferty w trzech miastach
Nieruchomości
Cudzoziemcy kupują mieszkania w Polsce. Na zakupach nie tylko obywatele Ukrainy
Nieruchomości
Najemcy chcą biur z zielonymi certyfikatami
Nieruchomości
Archicom po konferencji: cel sprzedaży na ten rok w dół
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Nieruchomości
Trust Investment z nowymi inwestycjami