Nowy program „Mieszkanie na start” („MnS”) z oprocentowaniem kredytów od zera do 1,5 proc. ma wystartować w II połowie roku.
W uprzywilejowanej pozycji stawia większe gospodarstwa domowe, oferując im nawet darmowe finansowanie. Co najmniej pięcioosobowe rodziny będą też mogły kupić kolejną nieruchomość, podczas gdy pozostali beneficjenci programu – pierwszą.
Eksperci przypuszczają, że deweloperzy wykażą się elastycznością, przygotowując pulę mieszkań, które będzie można zarezerwować do czasu startu programu. A jak zachowają się sprzedający lokale używane? Poczekają na dopłaty?
Zawieszanie decyzji
Rafał Bieńkowski z portalu Nieruchomosci-online.pl ocenia, że wiele zależy od sytuacji sprzedającego. – Jeśli stoi pod ścianą, bo musi zamienić mieszkanie na większe lub potrzebuje pieniędzy, nie będzie się oglądał się na rządowe programy, nawet jeśli miałby szansę na nieco lepszą cenę – mówi. – Jeśli zaś nie ma presji na sprzedaż, to spokojnie poczeka i sprawdzi, co się wydarzy w II połowie roku.
Zdaniem Bieńkowskiego na pewno znajdą się osoby celowo wstrzymujące transakcje, licząc na wyższą cenę. – Tak było w ub.r. przy „Bezpiecznym kredycie 2 proc.”. Niektórzy odkładali sprzedaż nawet nie do lipca, kiedy program wystartował, ale do jesieni, kiedy „ssanie” na rynku było coraz większe z powodu wyprzedającej się oferty – mówi.