Potencjalny wpływ nowego programu kredytowego na rynek nieruchomości oceniają eksperci portalu RynekPierwotny.pl, zastrzegając, że prace nad nim dopiero się zaczynają, więc jest za wcześnie na ostateczne oceny.
To za mało
– Ministerstwo Rozwoju i Technologii chyba liczy po cichu na jakiś cud. Może o tym świadczyć maksymalna kwota kredytu, którą obejmie dopłata od państwa. W przypadku singli będzie to 200 tys. zł, a w miastach wojewódzkich, w których mieszkania są najdroższe - 240 tys. zł z oprocentowaniem 1,5 proc. To za mało, żeby myśleć o zakupie jakiegokolwiek lokum w Warszawie, Krakowie, Trójmieście czy Wrocławiu – podkreśla Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Jest zaś mało prawdopodobne, że deweloperzy wykorzystają najbliższe pół roku na wprowadzenie do sprzedaży mieszkań w takiej cenie – dodaje.
Marek Wielgo podkreśla, że aby zrealizować marzenie o własnym M, singiel musiałby mieć co najmniej drugie tyle w postaci wkładu własnego lub wziąć odpowiednio wyższy kredyt, którego część miałaby oprocentowanie rynkowe. - Wysokość takiego łączonego kredytu ma zależeć wyłącznie od zdolności kredytowej singla – tłumaczy ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Może być ona dość duża, bo według założeń „Kredytu na start” dochód takiego beneficjenta będzie mógł sięgać 10 tys. zł brutto.
Wysokie progi