Rosyjska agresja na Ukrainę jeszcze się nie skończyła, a świat już bierze się za odbudowę napadniętego kraju. Jaką rolę do odegrania ma szeroko rozumiany polski rynek nieruchomości?
Ukraina ma na pewno duży własny potencjał wykonawczy, dobrze wiemy, że tamtejsi budowlańcy pełnili i na naszym rynku bardzo znaczącą rolę jako podwykonawcy. Największego zapotrzebowania spodziewam się w zakresie bardziej zaawansowanych kwestii: organizacyjnych, zarządczych, a także corporate governance, bo tego na pewno będą wymagać sponsorzy z różnych stron świata: kontroli, w jaki sposób wydawane są pieniądze.
Na pewno będzie duże pole do wykorzystania doświadczeń, które mamy w Polsce w zakresie urbanistyki – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, czyli czego nie robić. Widzimy, że rynek, jeśli chodzi o kształtowanie aglomeracji, zmierza mocno w stronę ekologii, mixed-use. Przykładem jest warszawski Służewiec Przemysłowy, który ewoluował z monokultury biurowej do znacznie lepiej funkcjonującej, przyjaźniejszej dzielnicy wielofunkcyjnej z poprawioną infrastrukturą komunikacyjną – zarówno jeśli chodzi o samochody, jak i transport publiczny. Takie doświadczenia nasi architekci, inżynierowie, doradcy, firmy budowlane mogą wnieść do Ukrainy.
Co do konkretów, oczywiście, żeby doszło do odbudowy, najpierw sytuacja w Ukrainie musi się ustabilizować, rynek musi mieć poczucie, że sytuacja jest opanowana, i wtedy można się zastanawiać, jakie są potrzeby. Spodziewam się, że priorytetem będą projekty infrastrukturalne, drogi, szkoły, szpitale, a pewnie w dalszym etapie mieszkaniówka i nieruchomości komercyjne. Wtedy też pewnie pojawią się pytania, jak odbudowywać: czy dokładnie tak, jak było, czy uwzględniając nowe podejście do mieszania funkcji. Jak popatrzymy na Kijów czy Lwów, są tam duże skupiska monokultury mieszkaniowej czy biurowej i to pewnie może ewoluować w bardziej komplementarne dzielnice
Trzeba też wspomnieć o tym, co się dzieje, jeżeli chodzi o biznes produkcyjny i logistyczny, który stanowił sporą część rynku nieruchomości komercyjnych. Wiele firm zostało zmuszonych do rezygnacji z aktywności w Ukrainie, część przeniosła się do fabryk za granicą, m.in. do Polski. To jest na pewno temat, który też będzie do zaadresowania.