Wczesna wiosna w budownictwie. Wzrosła produkcja
Produkcja budowlano-montażowa wzrosła w lutym o 6,6 proc. rok do roku, najbardziej od maja 2022 r. Koniunktura w budownictwie mieszkaniowym pozostaje słaba, ale sytuację w całym sektorze budowlanym ratują inwestycje infrastrukturalne.
W lutym lekko wzrosła też aktywność inwestorów indywidualnych, którzy ruszyli z budową 3,95 tys. domów, o 11 proc. więcej niż w styczniu i o 36 proc. mniej rok do roku.
Kowalscy dostali zgodę na budowę 4,8 tys. domów, tyle samo co w styczniu i 38 proc. mniej rok do roku.
- W przypadku budownictwa mieszkaniowego, niezależnie od stanu koniunktury rynkowej, dość mocno utrwaloną od lat tradycją jest widoczne hamowanie aktywności inwestycyjnej w pierwszych tygodniach każdego roku. W efekcie styczeń z lutym to od lat regularnie i niezawodnie najsłabszy okres w mieszkaniówce pod względem statystyk nowo rozpoczynanych budów, po którym trudno oczekiwać cudów – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Tym razem jednak, po styczniowym ostrym hamowaniu do minimalnych wieloletnich wartości, widzimy symboliczne i niewiele znaczące odreagowanie w lutym obu najważniejszych dla bieżącej koniunktury statystyk, czyli mieszkań rozpoczętych i pozwoleń. Na razie bardziej przypomina to chwilowe zatrzymanie regresu niż początek wiosennego powrotu koniunktury inwestycyjnej mieszkaniowego rynku pierwotnego do choćby względnej formy. To na dobre może już potwierdzać cykliczne spowolnienie inwestycyjne w mieszkaniówce. W tej sytuacji bez zewnętrznego impulsu popytowego trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek poprawę sytuacji – zaznacza.
Czy „przedwiośnie” w kredytach mieszkaniowych i coraz głośniejsza promocja Bezpieczny Kredyt 2 proc. będą takim impulsem?
- Oczywiście niewykluczone, że tak może być. Na razie jednak poprawa zdolności kredytowej wydaje się zbyt skromna na powrót ożywienia w pełnej krasie, a Bezpieczny Kredyt także nie daje deweloperom większych nadziei na wybicie kontraktacji do rekordowych poziomów. W ogóle trudno teraz jest ocenić stopień powodzenia programu dopłat. Wbrew pozorom nie musi być skazany na wielki sukces, choć z drugiej strony gdyby tak się stało, popyt na mieszkania (nowe i używane) może zostać wywindowany o dziesiątki tysięcy jeszcze przed końcem roku – mówi Jędrzyński. - Prawdopodobieństwo, że deweloperzy w oczekiwaniu na to ewentualne ożywienie sprzedażowe zareagują już w kolejnych miesiącach pewnym podkręceniem swoich statystyk inwestycyjnych wydaje się więc dość wysokie. Trudno jednak oczekiwać, by z tej racji parametry ewentualnego ruchu w statystykach GUS budownictwa mieszkaniowego przyjęły formę fajerwerków, ograniczając się raczej do okresowego, nieco większego niż to lutowe, odreagowania – podsumowuje.