W tegorocznej 23. konferencji klimatycznej ONZ w Bonn uczestniczyło ponad 20 tys. polityków, dziennikarzy i ekologów ze 190 państw. Przewodniczyło jej Fidżi, małe państwo wyspiarskie, należące do najbardziej narażonych wskutek stałego podnoszenia się poziomu morza.
Narażone jest nie tylko Fidżi. Podczas obradującego w Koror (Mikronezja) Forum Wysp Pacyfiku i Mikronezji przedstawiciele 16 wyspiarskich krajów wystąpili do państw uprzemysłowionych z dramatycznym apelem o pomoc.
Całe wyspy do przesiedlenia?
Najbardziej zagrożone są: Vanuatu, Palau, Tuvalu i Kiribati. Prezydent tego ostatniego wystąpił z propozycją przeniesienia wszystkich mieszkańców Kiribati do Nowej Zelandii lub Australii. Państwo to, położone na wyspach koralowych, zajmuje powierzchnię 811 km kw. Większość wysepek wznosi się nie wyżej niż pięć metrów nad powierzchnię oceanu. Wzrost poziomu wody sprawi, że fale będą się przez nie przelewały, czyniąc je praktycznie niezdatnymi do zamieszkania. Populacja Kiribati to 102 tys. osób, ale Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców alarmuje, że skutkiem rosnącego poziomu wód będzie to, że do końca stulecia 250 mln ludzi straci – dosłownie – grunt pod nogami. Ostrzeżenie to ma podstawy naukowe.
Badacze z Uniwersytetu w Kopenhadze sporządzili model komputerowy, według którego poziom oceanów ma wzrosnąć do końca stulecia o 59 cm.
Jeszcze gorzej wygląda to w najnowszej symulacji badaczy z Uniwersytetu w Bristolu. Skorzystali oni z wiedzy 26 naukowców badających topnienie pokrywy lodowej. Na podstawie informacji ze specjalnych kwestionariuszy z lat 2010 i 2012 sporządzili prognozę, z której wynika, że poziom oceanów może wzrosnąć od 33 do 132 cm, ale z 90-proc. prawdopodobieństwem będzie to 62 cm.