Fenomen The Velvet Underground polega na tym, że zespół nie sprzedał tak wiele albumów jak liczne gwiazdy końca lat 60., a jednak stworzył popkulturowo-muzyczny mit, który inspirował Briana Eno, Nirvanę, The Strokes czy Sonic Youth.
Obecność w amerykańskiej grupie Johna Cale’a była co najmniej egzotyczna, ponieważ jest Walijczykiem. Z kolei klasyczne wykształcenie nie przeszkodziło mu w otwarciu na awangardę i udział w brytyjskich prawykonaniach dzieł Johna Cage’a. Ten kontakt przydał mu się w Nowym Jorku, kiedy spotkał Lou Reeda. Fascynujące jest to, że zanim jeszcze ukazała się pierwsza płyta Velvetów w Ameryce – była już kolportowana na taśmach w Wielkiej Brytanii, gdzie miała wpływ na zmianę upodobań Davida Bowie czy The Yardbirds. Po odejściu z supergrupy Cale był producentem debiutu The Stooges z Iggym Popem oraz trylogii płytowej Nico. W latach 70. współpracował z muzykami z kręgu Roxy Music, a w 1990 r. dowodem przełamania niechęci do Lou Reeda była wspólna płyta „Songs For Drella” dedykowana Andy’emu Worholowi.
John Cale - MERCY. Sonic, CD, 2023
Już od dawna muzyka Cale’a nie przypomina The Velvet Underground. Bliższa mu jest altówka, przede wszystkim zaś instrumenty elektroniczne. Stanowią fundament medytacyjnych kompozycji, zainspirowanych prezydenturą Donalda Trumpa, brexitem, pandemią oraz zmianą klimatu. Cale doskonale wiedział, jak komponuje płytę, większość utworów sprawdzał od dawna na koncertach. Jednak słuchając początku, można odnieść wrażenie falstartu w otwierającym tytułowym temacie. Ale już od „Marylin Monroe’s Legs” album zaczyna się konsolidować. „Noise of You” z sekwencji na sekwencję staje się elektronicznym hymnem. Kolejne kompozycje przynoszą uspokojenie niczym muzyka sfer, a jednocześnie stawiają w pionie zdecydowanymi partiami wokalnymi.
Spojrzeniem w przeszłość jest „Moonsttruck”, piosenka Nico, która po rytmicznych partiach altówki staje się kołysankowo spokojna. „Everlasting Days” uświetnili muzycy Animal Collective. Do wykonania „The Legal Status Of Ice” mistrz zaprosił młodzież z Fat White Family, a w „I Know You’are Happy” pomaga mu kanadyjsko-kolumbijska artystka Tei-Shi.