Globalni giganci branży koncertowej rozpoczną 2023 rok z wielkim entuzjazmem, ponieważ ich wyniki z 2022 roku – pierwszym po pandemii – są znakomite.
Jak podaje portal Pollstar.com, najważniejsze wskaźniki potwierdzają hossę. Wpływy ze stu najbardziej dochodowych tournee wyniosły 6,28 mld dolarów przy 5,55 mld dolarów w przedpandemicznym roku 2019. Na te sto najważniejszych tournee sprzedano też więcej biletów – 59,2 mln przy 57,7 mln w 2019. Większa była też frekwencja na koncertach z pierwszej setki – wzrosła do 14, 6 tys. fanów na jednej imprezie z 13,4 tysięcy w 2019 r. To sprawiło, że podniosła się średnia statystyczna wpływów za jeden koncert do 1,54 mln dolarów (1,28 mln dolarów w 2019 r.).
Niestety nie jest to jedyny czynnik wzrostu. Średnia cena biletu na koncert w pierwszej setce najbardziej dochodowych tournee poszybowała z 96 dolarów w 2019 r. do 106 dolarów w 2022 r. Warto zwrócić także uwagę, że po otwarciu rynku największy wzrost wpływów zanotowano w segmencie imprez stadionowych – z ok. 1,5 mld dolarów do 2,7 mld dolarów. Wynika to z faktu, że przy większej o prawie 8 mln liczbie sprzedanych biletów ich cena wzrosła aż o 22 procent.
Czytaj więcej
Kanadyjczyk, który bije rekordy cen biletów i sprzedaży, wystąpi 7 sierpnia 2023 r. na PGE Narodowym w Warszawie. Bierze za bilety w walutach, a reklamuje kryptowaluty.
Nie są jeszcze znane pełne dane globalne, ale na koncertach w Ameryce największe wpływy, 356,5 mln dolarów, zanotował portorykański raper Bad Bunny. 202 mln dolarów przychodów miało pożegnalne tournee Eltona Johna, zaś 174 mln dolarów wspólne tournee Def Leppard i Motley Crue.