Lata 60-te i 70-te to czas, kiedy królowa Elżbieta dla pokolenia zbuntowanych muzyków nie była niczym innym jak elementem zmurszałego imperium, które trzeba obalić do końca, przede wszystkim w sferze obyczajowej.
W 1965 roku członkowie The Beatles otrzymali Order Imperium Brytyjskiego podczas specjalnej uroczystości w Buckingham Palace. Potem wspominali, że drętwą uroczystość starali się przetrwać, paląc wcześniej w królewskiej toalecie trawkę. Spotkali się z królową w niezwykle pogodnych nastrojach.
Idylla nie trwała długo. John Lennon cztery lata po nadaniu odznaczenia Order Imperium zwrócił je, pisząc do królowej: „Wasza Wysokość, zwracam moje odznaczenie jako znak sprzeciwu. Protestuję przeciwko brytyjskiej ingerencji w konflikt na linii Nigeria – Biafra oraz wspieraniu Ameryki w wojnie z Wietnamem”. Szczególnie lekceważąco brzmiało to, że zwraca order również dlatego że „piosenka „Cold Turkey” słabo radzi sobie na liście przebojów”.
Jeszcze większy skandal wywołała grupa The Sex Pistols czyniąc punkowym hitem swoją trawestację brytyjskiego hymnu. Śpiewała:
„Boże chroń królową