Dla Eddiego Veddera kluczowa jest kompozycja finałowa „On My Way”, choć najkrótsza. I najbardziej enigmatyczna. Wyjaśnia wiele życiowych tajemnic muzyka, do których klucza długo nie miał nawet on sam. Dorastając, nie wiedział że jego ojciec nie jest jego biologicznym ojcem, tylko ojczymem. Ta historia zainspirowała powstanie jednego z pierwszych hymnów Pearl Jam „Alive” z debiutanckiego, przełomowego albumu „Ten”.
Potem Vedder poprzez baseballistę Chicago Cubs, który jest również utalentowanym trębaczem, poznał pewnego pianistę, który zasugerował wokaliście Pearl Jam, że znał jego ojca. Podarował album ze zdjęciami nieznanymi Eddiemu, a w końcu płytę z kilkoma piosenkami ojca.
Lepsza akceptacja
– Bałem się ich słuchać – powiedział 57-letni Eddie Vedder „New York Timesowi”. – Ale przełamałem się i okazało się, że mój tata umiał dobrze śpiewać. Zagrałem piosenki producentowi i postanowiliśmy zrobić na końcu płyty kolaż. To był szczęśliwy finał. Podoba mi się.
Czytaj więcej
Universal, Sony i Warner pobiły rekord przychodów i wygenerowały w zeszłym roku łącznie co najmniej 20 miliardów dolarów.
Ojciec jest dla Veddera największą gwiazdą na płycie, choć pośród instrumentalistów są gitarzysta Glen Hansard z The Frames, perkusista Red Hot Chili Peppers Chad Smith, już były gitarzysta Papryczek Josh Klinghoffer, występujący teraz w Pearl Jam basista Jane’s Addiction Chris Chaney i producent Andrew Wyatt. To oni tworzyć będą koncertowy zespół Veddera The Earthlings.