Będzie to pierwsze długogrające dzieło z udziałem gitarzysty od 2006 roku, a także pierwsze wyprodukowane przez Ricka Rubina ("Blood Sugar Sex Magic") od 2011 roku. Nadchodzące wydawnictwo promuje singiel "Black Summer".
Nie jest to piosenka przełomowa. Raczej utwór, który ma powiedzieć: wróciliśmy w starym składzie. Refren przypomina "Otherside". Solówkę, lecz bez spektakularnego finału, gra Frusciante.
- Naszym celem jest zatracić się w muzyce - oświadczył zespół. - Spędziliśmy tysiące godzin, razem i indywidualnie by nagrać najlepszy album, jaki potrafimy stworzyć. Jesteśmy wdzięczni, że udało nam się ponownie wejść razem do studia i raz jeszcze postarać się być lepszymi. Przez całe dni, tygodnie i miesiące słuchaliśmy siebie nawzajem, komponowaliśmy, bawiliśmy się graniem, aranżowaliśmy, a wszystko z dbałością i konkretnym celem. Dźwięki, rytmy, wibracje, słowa i melodie po prostu nas zahipnotyzowały. Chcieliśmy dać światu nieco światła, trochę podnieść ludzi na duchu i sprawić by muzyka połączyła nas wszystkich. Każda z piosenek na "Unlimited Love" odzwierciedla nasze spojrzenie na świat. To nasza życiowa misja. Robimy wszystko by być gotowymi, kiedy przyjdzie wielka fala. Ocean daje nam wielkie fale, a ta płyta to przejażdżka przez sumę naszych przeżyć. Mamy nadzieję, że płyta Wam się spodoba. Dajcie czadu!
John Frusciante, który powrócił na łono zespołu, opowiedział nieco o muzycznych inspiracjach, kryjących się za "Unlimited Love" i pracy nad materiałem:
- Kiedy wzięliśmy się za pracę nad albumem, graliśmy stare piosenki takich wykonawców, jak Johnny "Guitar" Watson, The Kinks, The New York Dolls czy Richard Barrett. Z czasem zaczęliśmy dodawać nowe pomysły, które stopniowo zmieniały się w pełnoprawne piosenki i po kilku miesiącach graliśmy już swoje, nowe numery. Wszystko powstawało bez wysiłku. Po prostu dobrze się bawiliśmy, grając cudze utwory, a jednocześnie tworząc swoje własne. Ta płyta to wyraz miłości i wiary w nas samych - mówi gitarzysta.