Warto też dodać zaskakujące może stwierdzenie: obok Czesława Niemena Joanna Wnuk-Nazarowa jako druga potrafiła tak przekonująco udowodnić muzyczność poezji Norwida. W „Wandzie”, w której tekst dramatu Norwida poddała jedynie drobnym skrótom, muzyka podąża za słowami i pozwala lepiej zrozumieć ich sens.
Swoista hieratyczność poezji została umiejętnie wpisana w pewien naturalny patos operowej konwencji. Skomplikowane gry słowne Norwida stały się bardziej klarowne, a muzyczna narracja objaśnia ciąg zdarzeń, o których tekst „Wandy” opowiada.
Joanna Wnuk-Nazarowa nie stworzyła przy tym muzyki ilustracyjnej, ma ona wartość samoistną. Jest ciekawie zorkiestrowana, a bogaty zestaw instrumentów buduje tajemnicze tło prehistoryczne. Fascynujące jest też użycie chórów w finale sugerujące, że historia nie kończy się wraz ze śmiercią Wandy, a świat, jaki nastanie, będzie już zupełnie inny.
Czytaj więcej
Stara legenda stała się tematem misteryjnego dramatu Norwida, teraz zyska nowe życie z muzyką Joanny Wnuk-Nazarowej w Operze Krakowskiej.
„Wanda” to coś znacznie więcej niż proste zobrazowanie popularnej legendy o królowej, co nie chciała Niemca. To historia miłości, która wymaga największej ofiary, ale także – a może przede wszystkim – obraz zderzenia dwóch światów. Jeden, oparty na znakomitej organizacji i sile swojego oręża, dąży do zmian. Drugi chce pozostać wierny swej tradycji, bardziej ceni wartości duchowe niż materialne.