„Nader ciekawym zadaniem byłoby przeanalizowanie, jak był portretowany Don Kichot i jak się go portretuje w różnych epokach i krajach” – ta kwestia z eseju filozofa Miquela de Unamuno „Rycerz o smętnym obliczu” zainspirowała powstanie książki albumu „Don Kichot – galeria otwarta”. Jej autorem jest Artur Matys, który m.in. doprowadził do wydania „Don Kichota z Manczy” z setką ilustracji Józefa Wilkonia. Esej przełożył wybitny tłumacz Carlos Marrodan Casas.
Chociaż de Unamuno pisał pod koniec XIX wieku, fascynowała go kwestia, jak byśmy dziś powiedzieli, kultury obrazkowej, a szedł tropem wyznaczonym przez Cervantesa.
De Unamuno zaczyna swoje rozważania o tym, jak wyglądał Don Kichot, cytując fragment powieści. Sanczo mówi, jak sławne stały się przygody jego i jego pana: „wkrótce nie będzie zajazdu, szynku, oberży albo balwierskiego kramiku, gdzie by nie ukazywano wyrażonych na płótnie naszych czynów i przewag”. Obawy bohaterów, by nie zostali „napaćkani”. Don Kichot przywołuje malarza, który „kiedy chciał na przykład przedstawić koguta, pisał pod spodem, że to jest kogut, tak aby za lisa go nie poczytano”.
Aby nie było problemu z identyfikacją, hiszpański filozof przypomina siedemnaście fragmentów powieści, w których rycerz został opisany przez autora. Najważniejszy trzeba uznać ten: „jest wysoki, suchy, na twarzy chudy, ale barczysty i silny, nos ma orli, nieco zakrzywiony i wąsy czarne wielkie i na dół zwieszone”.
My zaś nie zdajemy sobie chyba sprawy, jak bogatą mamy tradycję malarskiego przedstawiania Don Kichota. Jako pierwszą oglądamy w albumie akwafortę Daniela Mikołaja Chodowieckiego z 1770 r., który przedstawił „niebezpieczny bój rycerza ze stadem owiec”. Rycerza malowali najwięksi. Piotr Michałowski sportretował w zbroi chłopa o imieniu Seńko ze „smętnym spojrzeniem” wywołanym powodzią, która zniszczyła wszystko.