Rozmowę przed premierą poprzedniej płyty kończyliśmy tematem hejtu wobec Jerzego Owsiaka oraz jego Orkiestry. I stało się. Podczas tegorocznego finału zamordowano prezydenta Pawła Adamowicza.
Tak się – niestety – tragicznie stało. Nasz pierwszy singiel mówiący o nienawiści „Się poruszam" został wyemitowany w dzień po zamachu na prezydenta Gdańska. Po komunikacie o jego śmierci zdecydowaliśmy się na wstrzymanie emisji. Piosenkę napisałem w marcu ubiegłego roku i Bóg mi świadkiem, że nie spodziewałem się takiego potwornego zbiegu okoliczności. Jest jednak tak, że nasze podziały, wewnętrzne i lokalne animozje mają długą historię – jeszcze przed rozbiorami, które je pogłębiły. Zawsze służyły politykom do budowania ich pozycji, gdyż sterowanie konfliktem pomaga władzy w manipulowaniu rządzonymi. Tak było z Gomułką i jego napuszczaniem klasy robotniczo-chłopskiej na inteligenckie elity. Teraz daje to jeszcze większe efekty, wspomagane przez media wszelakie, w telewizjach informacyjnych i w internecie. A wracając do Jurka: próby dyskredytowania jego osoby są kompletnie szalone, bo najgłośniejszy ich autor przegrał chyba sześć procesów, a atakuje nadal. Spełnia jakiś tajemniczy sen o potędze, co jest chętnie komentowane w internecie, także przez polityków, i służy im do ich prywatnej wojenki. Idiotyzm sytuacji polega na tym, że atakując Owsiaka – notabene najbardziej chyba kontrolowaną osobę w Polsce – atakujemy samych siebie, bo przecież miliard złotych zebrany przez Orkiestrę poszedł na ratowanie zdrowia, a nierzadko życia w kraju, gdzie od 1989 r. nie dokonano żadnej konkretnej reformy służby zdrowia. Atakując działania Jurka, działamy przeciw samym sobie i naszym bliskim. To kuriozalne i chyba nigdzie na świecie nigdy się nie zdarzyło.
Czy podstawą dzisiejszego hejtu nie jest dawne warcholstwo, które polega na wywoływaniu awantur tylko dlatego, że komuś się tak podoba?
Jak zwał – tak zwał. Faktem jest, że chamstwo, ostentacyjne unikanie kindersztuby połączone z niszczeniem poprawności politycznej jest równie wdzięczne jak niepoprawność towarzysza Gomułki. A mimo upływu tylu lat jest mile widziane we wszystkich niemalże stacjach telewizyjnych, poprawia bowiem słupki oglądalności. W niemalże wszystkich programach informacyjnych zobaczysz twarz europosła pozbawionego intratnej posadki w PE nie z powodu poglądów ani pokątnego przywłaszczenia jakiejś sumki pieniędzy, ale za najpospolitsze chamstwo. Przecież obecność – że użyję eufemizmu – tak kontrowersyjnej postaci w zaczarowanym pudełku, jakim dla wielu jest telewizor, nobilituje ją, a misję kreowania wzorców szlag trafił w drodze do mnożenia mamonki przez państwo redaktorstwo. Lubimy wszak oglądać tych, co wyrażają giętkim i jakże elastycznym językiem to, czego byśmy chcieli, tylko się wstydzimy – czyli znieważają osoby publiczne. Bardzo te nasze tęsknoty wyraźnie widać na forach internetowych. Za moich czasów pisało się to na papierze i nazywało donosami, a im bardziej obrzydliwymi – tym bardziej miłymi dla ich anonimowych autorów. Iluż to ja znajomych z Facebooka zdążyłem podczas krótkiej dość obecności na owym portalu wyrzucić na zbity... z powodu, delikatnie rzecz ujmując, nadmiernego zainteresowania inną osobą, wyrażanego w dość nieelegancki sposób.
Polacy uwielbiają niszczyć to, co zrobili inni rodacy?