Romuald Lipko: Ojciec chrzestny gwiazd

Odszedł Romuald Lipko, zostały hity Budki Suflera, Izy Trojanowskiej, Urszuli.

Aktualizacja: 09.02.2020 19:31 Publikacja: 09.02.2020 18:10

Romuald Lipko (1950–2020), lider Budki Suflera, kompozytor

Romuald Lipko (1950–2020), lider Budki Suflera, kompozytor

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski

Nawet niepomyślny zwrot losu obracał w sukces. Szczepionką były skomplikowane relacje z pierwszym wokalistą Budki Suflera Krzysztofem Cugowskim, z którym poznał się w pierwszej klasie lubelskiej szkoły muzycznej, a długo mieszkali w jednym domu. Na jego kolejne próby solowej kariery zawsze reagował podniesieniem stawki w muzycznej licytacji, według zasady „co cię nie zabije – to cię wzmocni".

Efektem jest m.in. taka perełka jak „Jolka, Jolka, pamiętasz", szlagier łączący realia stanu wojennego z szaloną miłością w poetyckim opisie Marka Dutkiewicza, wychrypiany przez Felicjana Andrzejczaka. Lipko skomponował utwór w domu kultury w Bytomiu, gdzie powinna zawisnąć tablica pamiątkowa. Zaś druga w poznańskim hotelu Polonez, którego recepcjonistka przekonała muzyka, że utrzymana w średnich tempach kompozycja w stylu The Beatles ma być balladą. Lipko zdefiniował ją jako polskie „Sailing" Roda Stewarta.

Z betonu świat

Na czele Budki podbijał listy przebojów hitami śpiewanymi przez Romualda Czystawa „Za ostatni grosz" czy „Nie wierz nigdy kobiecie" Jana Borysewicza.

– Janek sprawdził się jako kompozytor, ale oszalał na punkcie The Police, co różniło się od mojej wizji – mówił mi Lipko. – Rozstaliśmy się z sympatią, a on założył Lady Pank.

Gdy w 1979 r. z kilkunastu zaplanowanych koncertów odbył się tylko jeden, a na resztę zabrakło fanów – Lipko zmienił stylistykę.

– To był czas, kiedy Polacy oddaliby niepodległość za muzykę Boney M, Eruption i Drupiego – mówił mi. – Demisa Roussosa transportowano białym helikopterem jak papieża. Mieliśmy do wyboru: zrobić coś, co nas zbliży do masowych gustów, albo dać sobie spokój. Ludzie lubią proste piosenki.

Z Andrzejem Mogielnickim napisał dyskotekowe „Nic nie może wiecznie trwać" dla Anny Jantar, która miała rozpocząć nową karierę, ale zginęła w katastrofie samolotu. Wtedy powstał plan, by wypromować Izę Trojanowską, która odniosła sukces w serialu „Strachy". Mogielnicki powiedział: „Napiszemy zadziorne teksty i zbudujemy alternatywną formułę do polskich gwiazd".

Tak się stało na płycie „Iza" i „Układy" z przebojami „Tyle samo prawd ile kłamstw" i „Wszystko, czego dziś chcę", który przypomniała ostatnio Brodka w serialu „Rojst". A Budka Suflera zagrała z Trojanowską 14 razy z rzędu w Sali Kongresowej. Idąc za ciosem, Lipko wylansował Urszulę, dla której skomponował „Luz, blues, w niebie same dziury" i „Malinowego króla".

– Podczas pierwszego spotkania sparaliżowało mnie – mówiła mi Urszula. – To nasz mistrz. Był 1982 r., czas nieciekawy, ale może właśnie dlatego „Latawce, dmuchawce, wiatr" spodobały się ludziom. Dawały nadzieję na lepszą przyszłość, kiedy będzie można powiedzieć „Za nami z betonu świat". Dla Zdzisławy Sośnickiej Lipko napisał „Aleję gwiazd". Ale jubileusz dziesięciolecia Budki Suflera Lipko świętował już z Cugowskim kompilacją „1974–84". Całkowicie premierowym albumem był „Czas czekania, czas olśnienia" (1984) z tekstami perkusisty Tomasza Zeliszewskiego i hitem „Cały mój zgiełk".

Quo cone volor

Nazwa Budka Suflera została wymyślona metodą „chybił trafił" z użyciem palca wskazującego i słownika polsko-angielskiego. Grupa była bliska zawieszenia, gdy Jerzy Janiszewski, legendarny prezenter radiowy z Lublina, zaproponował nagranie polskiej wersji hitu Billa Withersa „Ain't No Sunshine". A w 1975 r. na pierwszej utrzymanej w stylu rocka symfonicznego płycie „Cień wielkiej góry" z hitem „Jest taki samotny dom" towarzyszył Budce sam Czesław Niemen i Ali Babki. Nakład wyczerpał się w kilka dni.

Drugi album „Przechodniem byłem między wami" z kompozycjami „Pieśń niepokorna" i „Noc nad Norwidem" zdobył tytuł złotej płyty, ale personalne napięcia doprowadziły do wyrzucenia Krzysztofa Cugowskiego. Pierwszy skład można oglądać w filmie „Przepraszam, czy tu biją" Piwowskiego.

Wielkim comebackiem stał się w 1997 r. album „Nic nie boli tak jak życie" (1997) z przebojem „Takie tango", który Lipko skomponował, chcąc przebić popularność De Mono. Budka po raz trzeci w karierze była najpopularniejsza w radiu, na dansingach i dyskotekach. Album sprzedał się w milionie egzemplarzy, na reszcie zarabiali piraci. Zespół świętował 25-lecie, zaś wisienką na torcie był koncert w nowojorskiej Carnegie Hall.

Gdy nie ma jutra

„Bal wszystkich świętych" rozszedł się w ponad 300 tys. egzemplarzy. Tamten okres Lipko komentował znamiennym tytułem płyty „Zawsze czegoś brak" (2009): – Od 15 lat nasza kariera kojarzy mi się z zapachem szaszłyka. Kiedy występujemy na świętach miast, grille pracują pełną parą. Gdy schodzimy ze sceny, muszę zmienić ubranie. Artyści nie mieli wyboru. Upadek zaczął się od bezsensownego pytania: dlaczego trzeba płacić za muzykę? Odpowiadam pytaniem: czy to nie dziwne, że płyta kosztuje tyle co butelka wódki? Na flaszkę Polacy zawsze mają, a na muzykę już nie.

– Gdybyśmy nie dokonali zwrotu w stronę muzyki pop, nie doczekalibyśmy jubileuszu 40-lecia – mówił mi Cugowski. – Ale mając wielki sukces finansowy, straciliśmy nieco na charyzmie. Dlatego zagraliśmy rockowo na Przystanku Woodstock dla 700 tys. widzów, czym większość była zaskoczona.

Budka potwierdziła swoją omnipotencję, zapraszając do amerykańskiego studia do nagrania płyty „Jest" (2004) Marcusa Millera (debiutował z Milesem Davisem), Steve'a Lukathera (Toto). Teksty napisał pisarz Jonathan Carroll.

Budka Suflera firmowała pierwsze polskie CD w PRL, pierwsze polskie DVD, obywała się bez dużych koncernów.

– Od początku szliśmy własną drogą – wspominał muzyk. – Szyliśmy spodnie z kotar teatralnych, Milicja Obywatelska zatrzymywała nas na ulicy co 100 metrów.

14 lutego Romuald Lipko miał grać w rodzinnym Lublinie, zebrał już materiał na nową płytę, zapowiedzią był singiel „Gdyby jutra nie było". W duchu tego tytułu przed śmiercią zaprosił Krzysztofa Cugowskiego do szpitala i pojednał się z nim. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w środę 12 lutego o godzinie 13 w Archikatedrze Lubelskiej.

Nawet niepomyślny zwrot losu obracał w sukces. Szczepionką były skomplikowane relacje z pierwszym wokalistą Budki Suflera Krzysztofem Cugowskim, z którym poznał się w pierwszej klasie lubelskiej szkoły muzycznej, a długo mieszkali w jednym domu. Na jego kolejne próby solowej kariery zawsze reagował podniesieniem stawki w muzycznej licytacji, według zasady „co cię nie zabije – to cię wzmocni".

Efektem jest m.in. taka perełka jak „Jolka, Jolka, pamiętasz", szlagier łączący realia stanu wojennego z szaloną miłością w poetyckim opisie Marka Dutkiewicza, wychrypiany przez Felicjana Andrzejczaka. Lipko skomponował utwór w domu kultury w Bytomiu, gdzie powinna zawisnąć tablica pamiątkowa. Zaś druga w poznańskim hotelu Polonez, którego recepcjonistka przekonała muzyka, że utrzymana w średnich tempach kompozycja w stylu The Beatles ma być balladą. Lipko zdefiniował ją jako polskie „Sailing" Roda Stewarta.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”