Kazik okazał się psychologiem, który w polskim szpitalu wariatów zdiagnozował najgroźniejszy typ pandemi: egoizm i pychę – nie tylko zresztą władzy, co idealnie wyraża tytuł protestsongu „Twój ból jest lepszy niż mój”.
Wszyscy profesorowie o tym wiedzieli, ale tylko barda ludzie posłuchali. Rzecz w tym, że nie tylko oni, bo i: prezydent, premier, wicepremier, kandydaci na prezydenta. Musieli wyjść z roli „gadających głów” i zamienić się w słuch otwarty na głos ludu, oburzonego wizytą Jarosława Kaczyńskiego na grobie bliskich 10 kwietnia, gdy nie mogły odwiedzić tragicznie zmarłych rodziny innych ofiar katastrofy smoleńskiej.
Najwyżsi dygnitarze musieli też wobec prostej podwórkowej ballady zadeklarować, czy są praktykami wolności słowa. A przecież konsekwencją premiery było też posiedzenie senackiej komisji, przesłuchanie prezes Polskiego Radia, zaangażowanej w zdjęcie piosenki Kazika z pierwszego miejsca Listy Przebojów Trójki. To zaś sprowokowało demonstrację i kolejną „recenzję” prezydenta, że „śpiewać i nadawać co chce każdy może”. Ostatnio zaś odwołanie cenzorskiego dyrektora Trójki. A nie wiemy jeszcze, jak potoczy się historia, bo piosenka Kazika spełniła rolę gromu z jasnego nieba. Podobnie jak wcześniejsze, które przyłapały na fałszywym ruchu prezydentów Wałęsę, Kwaśniewskiego i premierów Pawlaka, Oleksego, Millera.
Teraz wielu jest znowu mądrych, odważnych i zna wszystkie recepty na uzdrowienie świata i wyjście z pandemii, ale tylko Staszewski zamiast czekać, bać się lub narzekać – wszedł po eksplozji koronawirusa do studia i opowiedział o zarazie, jaka nas zaatakowała na poziomach: biologicznym, społecznym, zawodowym, politycznym. I powrócił na pierwsze miejsce listy przebojów, gdy inni, w tym bohaterowie jego piosenek, marzą o reaktywacji.
Przegranym politykom, a w końcu wszyscy kiedyś przegrają, Kazik dedykuje najsmutniejszą piosenkę „Bohater”, która może być ich posępnym hymnem: „Czuję, że nic już tu więcej nie wskóram (…) I pogubiony jestem zbyt mocno/By ci powiedzieć, co można począć”. Dla pysznych dygnitarzy Staszewski przeznaczył też szydercze „Powiedzcie, że kochacie nas” z teledyskiem w stylu gierkowskiej dekady. Bohaterowie rodem z „Misia” oraz „Poszukiwany, poszukiwana” Barei deklarują: „Zrobimy wszystko dla was dziś/Nawet gdy sami nie chcemy/Pójdziemy dokąd każecie iść/I tak się kochać będziemy”. Ktoś w to wierzy? Łatwiej spodziewać się, jak w „Nożach i pistoletach” z motywami gitary akustycznej i latynoskimi, że „Tłum wyjdzie na ulice, gdy przyjdzie na to czas”. Rewelacyjnie na klawiszach i akordeonie zagrał Konrad Wantrych.