No cóż, gdym mógł się ośmielić coś radzić prezydentowi, to radziłbym, żeby nie zabierał głosu w sprawach, na których się nie zna. Nie ma zresztą ludzi, którzy znają się na wszystkim. Ja na wielu sprawach się nie znam i nie wypowiadam się o nich. Niestety robi się coraz bardziej powszechne, że ignoranci wypowiadają się o rzeczach, o których nie mają pojęcia. Gdyby prezydent Duda wiedział jakie są dziś nakłady płyt – wypowiedź o milionach, jakie zarobię możnaby uznać za dobry żart. Ale pamiętajmy, że żart powtarzany zbyt często - przestaje być śmieszny.
Były sugestie, że piosenka „Bohater” jest o prezydencie.
To jest bardzo osobista piosenka o mnie. O tym, że jest grupa ludzi, dla których jestem bohaterem, a sam sobie wydaję się bardzo słaby i ułomny, wcale nie taki, jakiby inni chcieli żebym był. Specjalnie ta piosenka jest na końcu płyty. Mówię nią słuchaczowi „do usłyszenia”.
Śpiewasz o osobach fikcyjnych w piosence „Twój ból” czy znasz takie, które chciały jechać na cmentarz 10 kwietnia, a nie mogły?
Nie znam, jednak po premierze zacząłem dostawać bardzo dużo esemesów do ludzi, którzy takie osoby znają. Na pewno nie przypadkowe są imiona rodziców z piosenki: Maria i Józef. Ale osobą, która nie mogła w Wielkanoc iść na cmentarz oraz groby swojej mamy, siostry i mojego taty jest moja mama. Ma już swoje lata, więc tak jak śpiewam, towarzyszę jej. A chociaż nie przepadałem za tym - ostatnio zacząłem lubić. Oczywiście do 10 kwietnia nie było tematu, bo cmentarze były zamknięte jak wejście do lasu.
Tytuł „Twój ból” już stał się synonimem pychy i egoizmu.
Nie są to cechy pozytywne. Mam też świadomość, że „Twój ból” trawestowany na różne sposoby wchodzi do mowy potocznej.
Czy forma ballady podwórkowej jest ukłonem twórczości twojego ojca?
Tu muszę powiedzieć dłużej o tym, że płyta wzięła się z niczego. Poodpadały nagle koncerty i plany wakacyjne, w tym wycieczka do Izraela, gdzie od dawna chciałem pojechać. Ostatnia reduta padła w miejscowości Nowa Wieś, gdzie miałem zagrać z Kwartetem Pro Forma w sali dla stu osób. Potem chciałem zebrać Kult i nagrać płytę, co jest zawsze trudne. Groźbą i prośbą ściągnąłem dwóch muzyków pozawarszawskich i jednego z zagranicy. Gdy jednak zaczęto mówić o zamknięciu granic, rozpuściłem kapelę do domów. Poczułem wolność, mogłem poczytać, nadgonić seriale. No, ale ile można?! Zaczęło mnie to irytować. Spotkaliśmy się z Wojtkiem Jabłoński, gitarzystą Kultu, który właściwie gra na wszystkich instrumentach. 28 marca nie mieliśmy nagrane nic, a 29 marca całkowicie niezobowiązująco zaśpiewałem kilkanaście melodii, z pamięci lub zapisanych na telefonie, zaś Wojtek zagrał do nich na perkusji. Potem zrobił instrumentację, a ponieważ jest bardzo zdolny, w 70 procentach trafił w to, co słyszałem w głowie. Poprawiliśmy resztę i Wojtek przez dwa tygodnie zgrywał wszystko z partiami klawiszowymi Konrada Wantrycha – na oryginalnych instrumentach: organach Hammonda z lat 60-tych., fortepianie, pianinie Rhodes. Mam nadzieję, że to słychać. Do „Twojego bólu” Konrad nagrał partię akordeonu, zaś Wojtek chciał dograć gitary, ale żadna propozycja nie pasowała. Gitary psuła piosenkę. Dlatego uznaliśmy wersję z akordeonem i perkusją za ostateczną. O stylizacji nie myśleliśmy. Wszystko wyszło samo. A płytę w dniu premiery 5 czerwca promować będzie teledysk „Noże i pistolety”.
Wiele osób złośliwie nazwało twoją piosenkę przebudzeniem, uważając cię co najmniej za symetrystę lub nawet zwolennika PiS. A przecież zawsze byłeś gdzieś po środku politycznych dyskusji.
Nie dam się przeciągnąć na żadną stronę. Gdyby tak jak Kaczyński zachował się Donald Tusk moje oburzenie byłoby równie duże. Ciekawe, że żyjemy w takich czasach, gdy wracają sytuacje znane z komuny. Wystarczy zasugerować jakąś sytuację, a ludzie już wiedzą o co chodzi. Kiedyś Młynarski śpiewał „Przyjdzie walec i wyrówna” i wszyscy wiedzieli o co chodzi, choć żadne nazwisko nie padało. Teraz gdy Joachim Brudziński mówi „bęcwał i pacan” też wszyscy wiedzą, że mnie ma na myśli. Powróciła moc języka ezopowego. A jeśli chodzi o symetryzm…. - nie cierpię głupoty w polityce i będę zawsze bezlitosny wobec postaw, które są niegodne uczciwego człowieka.
Jest zresztą utwór, w którym śpiewasz o Tusku.
Na płycie „Wstyd” jest piosenka „Pęknięty dom. Część druga”. Tam jest o Tusku.
Wcześniej mieliśmy do czynienia z lekceważeniem potrzeb Polaków, brak troski o publiczne finanse, co teraz zastąpił fanatyzm, hipokryzja i duch zemsty. Jak znaleźć wyjście z tej sytuacji?
Nie mam zielonego pojęcia.
Jesteśmy przed wyborami prezydenckimi. Notowania szybko się zmieniają.
Uważam, że nie jest dobrze dla kraju, gdy wszystkie ogniwa władzy są w ręku przedstawicieli jednej opcji. Demokracja musi być ścieraniem się wielu poglądów, wyborem optymalnych rozwiązań. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce rzadko tak bywa. Niestety, wśród kandydatów opozycji nie znajduję żadnego faworyta. Niestety, urzędujący prezydent do takich faworytów też nie należy i waham się, czy iść na wybory, bo z reguły nie chodziłem. Ale żeby naruszyć monopol władzy - człowiek powinien pójść zagłosować. W pierwszej turze wszystko jedno na kogo z opozycji. A jeżeli będzie druga tura, to już nie będą wybory tylko plebiscyt. Im dalej w las, tym Andrzej Duda ma mniejsze szanse.
Co najmniej dwie piosenki na płycie są o twojej rodzinie i je śpiewasz beztrosko.
Rodzina daje mi cel w życiu. Ale czy piosenki są beztroskie? Rodzina to też cały zestaw trosk, na które się nie ma wpływu, niepokojów o bliskich. Z beztroską bym nie przesadzał, ale rodzina to na pewno sens mojego życia.
Czy „Bawmy się” to jest twój nowy głos na temat „Jak korzystać z życia?”
Tak, a dotyczy prywatnego życia i mały krąg może zrozumieć wszystko. Śpiewam „nasza dziewiątka każdego powali”. Jedna dziewiątka to jest Kult, a druga to krąg przyjaciół, który się zintegrował na początku ubiegłego roku. Bardzo sobie przypasowaliśmy, a głównym naszym zawołaniem jest „Bawmy się”. Ale też nie bez powodów chciałem nagrać tę piosenkę w tonacji molowej, z elementem smutku. Jeszcze nie dawno wydawało nam się, że człowiek jest panem świata, a wyszło na to, że nic nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Moim zdanie stosunkowo niegroźny wirus wpędził świat w stan totalnej paniki i nie ma powrotu do modelu życia z przed wybuchu pandemii. „Bawmy się” jest więc sarkastyczne, trochę z Titanica, gdzie orkiestra też grała do końca. W jednej zwrotce wręcz sieję grozę, bo pandemia posłużyła do ulepszenia systemu inwigilacji obywateli, zaś w imię bezpieczeństwa jesteśmy w stanie rezygnować z coraz większych obszarów naszej wolności. To jest moim zdaniem najgroźniejszy efekt wirusa.
A co oznacza „Gdy Chińczycy mówią Gan Bei”?
„Na zdrowie” po chińsku. Jako że Chińczycy wygrali trzecią wojnę światową bez jednego wystrzału - piją „Na zdrowie”. Są takie teorie, nie mówię, że jestem ich zwolennikiem.
W tej piosence jest też zacytowany głos, że światowy hegemon, czyli Ameryka, stał się największą ofiarą.
I tak jest.
Tęsknisz do koncertów?
Tęsknię, a kolega mnie zapytał, czy tęsknię do ligi polskiej. Oczywiście, że tęsknię, ale uważam, że jej wznawianie byłoby nierozsądne, tak jak chaotyczne wznawianie koncertów. Bałbym się. Mój pogląd na wirusa przedstawiłem: moim zdaniem to dość niegroźna historia. Ale ponieważ sytuacja jest dziewicza, zdarzyła się pierwszy raz – nie wykluczam, że mogę się mylić. Dlatego zachowuję daleko idące środki ostrożności. Ponieważ muszę pomagać mamie z zakupami - z wnuczkami zobaczyłem się dopiero kilka dni temu, a i to na odległość, choć mieszkamy w tym samym bloku, choć w innej klatce. Po prostu nie chciałem narażać mamy, bo mam wrażenie że moje wnuczki były chore. Pewności nie ma, bo w Polsce robiło się mało testów i wiedza na temat pandemii jest niepełna. Wolę być ostrożny. Podoba mi się przykład z trotylem. Trotyl by wybuchnąć musi mieć zapalnik. Dlatego babcia mojego kolegi paliła trotylem w piecu. A jednak, gdy jest pożar w magazynie trotylu – wiemy, że lepiej nie kręcić się zbyt blisko.