Bob Dylan ostatnią całkowicie premierową płytę „Tempest" wydał w 2012 r. i nadał jej tytuł, jaki nosiła pożegnalna sztuka Szekspira, gdy odchodził w kostiumie Prospera. Z amerykańskim bardem świat nie chciał się żegnać i w 2016 r. jako pierwszy rockandrollowiec otrzymał literackiego Nobla. Jednak dopiero teraz doczekaliśmy się muzycznego credo noblisty. Kto wie, czy muzą tego albumu nie była pandemia koronowirusa, która zatrzymała światowy rynek koncertowy.
Dylan nie wydawał przecież premierowych piosenek również dlatego, że od końca lat 80. był pochłonięty „Never Ending Tour", coroczną serią koncertów, których, niezmordowany, dawał nawet 80. Tymczasem od razu po wybuchu pandemii zaskoczył wszystkich 27 marca premierą prawie 17-minutowej kompozycji. Jej tytuł „Murder Most Foul" zaczerpnął ze sceny spotkania Hamleta z Duchem Ojca, która rozpoczyna porachunki księcia ze światem.
„Murder Most Foul" na nowym podwójnym albumie zostało wydane na osobnej, drugiej płycie. To nieokiełznany literacki kolaż w beatnikowskim stylu, jak inne nowe songi, które doczekają się literackich analiz. A jednak ta kompozycja jest szczególna: to litania do Ameryki i muzyczny fresk, który w amerykańskiej skali jest czymś w rodzaju kaplicy Sykstyńskiej, gdzie Dylan („maluję krajobrazy") sportretował historię oraz mity swojego kraju.
Za akt stworzenia jego pokolenia, ale jednocześnie wygnanie z raju, można uznać zamach na prezydenta Kennedy'ego w 1963 r. Na zimnowojenną retorykę – młodzi ludzie i artyści odpowiedzieli wtedy rock and rollem, ruchem pacyfistycznym i hipisowskim, który miał zmienić świat.
Hipisowski Hamlet, którym stał się także Dylan, pytał siebie „Być albo nie być". Musiał rozliczyć się z mroczną stroną Ameryki, która dla wielu była więzieniem, ale także z powikłanymi biografiami rodziców. Z Elm Street w Dallas, gdzie zamordowano JFK, bard wyprawia się w różne sfery amerykańskiego dziedzictwa. Nawiązuje do „Przeminęło z wiatrem" i Toma Dula, bohatera konfederatów z czasów wojny secesyjnej. A także filmów „Na nabrzeżach" Kazana z Marlonem Brando, „American Graffiti" Lucasa czy „Ptasznika z Alcatraz" z Burtem Lancasterem.