„Pomysł kibiców Legii na uczczenie rocznicy powstania warszawskiego został w Europie zauważony. Trudno się dziwić: Niemiec w hitlerowskim mundurze trzymający pistolet przy głowie chłopca to widok szokujący, szczególnie na stadionie. Organizatorzy tej akcji chwalą się, iż dzięki niej ludzie za granicą dowiedzieli się, że w Warszawie były dwa powstania, nie tylko to w getcie. Obawiam się jednak, że to eksportowy efekt uboczny, gdyż chodziło głównie o rynek polski, na którym toczy się gra o rząd dusz, trwa próba stworzenia nowych elit i nowej historii. W tej walce kibice są bardzo użyteczni i dlatego umacnia się sojusz władzy, rydzykowego Kościoła i stadionu. Nowa polityka historyczna prowadzona przez PiS ma od dawna na piłkarskich trybunach mocne wsparcie. Okrzyk „Cześć i chwała bohaterom, Żołnierzom Wyklętym", jest hasłem słyszanym najczęściej podczas manifestacji z pochodniami, w których kibice są wiodącą grupą” – pisał w tekście „Gra małym powstańcem”.
"To nie jest niespodzianka, ale żal pozostaje – żegnamy Agnieszkę Radwańską. Jeśli spojrzeć na sport z perspektywy globalnej, karierę zakończyła największa obok Roberta Lewandowskiego gwiazda polskiego sportu ostatnich lat, rozpoznawalna od Tokio po Buenos Aires, bo taką sławę daje tenis. Dla tych, którzy lubią ten sport i kibicują mu od lat, była prezentem, którego żaden z nas się nie spodziewał. Po pionierskich czasach Wojciecha Fibaka mieliśmy wprawdzie nasze lokalne gwiazdy – Magdę Grzybowską, Aleksandrę Olszę czy Wojciecha Kowalskiego, ale finał seniorskiego Wimbledonu chyba nikomu się nie śnił" - przypominał w artykule "Dziękujemy, Agnieszko".
"Doczekaliśmy czasów, w których jeśli media piszą o kimś za dobrze, budzi się nieufność. Podejrzewamy natychmiast zorkiestrowaną marketingową akcję, widzimy sztab fachowców od wizerunku doradzających mistrzowi, jak się zachować, jak się ubierać, gdzie bywać i co jeść, czyli w sumie jak żyć, by go wszyscy kochali i mógł wszystko reklamować. W tenisie takim „idolem dla ustatkowanych" jest Roger Federer, choć u niego sztuczność specjalnie nie rzuca się w oczy, bo Szwajcar naprawdę ma klasę. Koronę króla tenisa nosi z godnością i trudno się dziwić, że już go ona nie uwiera, uznał to za stan naturalny, podobnie jak miliony fanów wielbiących go czasami ponad miarę" - oceniał w komentarzu "Żeby to była prawda".
"Przebojem internetu dzień po porażce Polski z Kolumbią jest okładka „Przeglądu Sportowego" z plakatem: „Adam Nawałka przedstawia: DZIADY – futbolowy dramat w dwóch aktach z udziałem kwiatu piłkarstwa polskiego". Graficznie to pomysł pudelkowo-tabloidowy, dlatego tak bardzo internautom się spodobał, a wydawcy, który swoim flagowym produktem, dziennikiem „Fakt", odmienił polski rynek prasy, też musiał wydać się naturalny. Dla mnie już taki naturalny nie jest. Przez ostatnie lata „Przegląd Sportowy" mógł być uznawany przez PZPN za medium niemal bratnie: czołowe piłkarskie pióra tej gazety z krytyką Zbigniewa Bońka i Adama Nawałki raczej nie przesadzały" - zauważał w tekście "Każdy może być dziadem".
"Rosja dostała w prezencie święto, na które nie zasługuje. Wiemy, w jakim kraju zaczyna się dziś mundial, wiemy, że piłka nożna to biznes, w którym gra się ostro i nie zawsze fair – na boisku i przy kasie. Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) długo była symbolem korupcji, a jej szef Sepp Blatter uchodził niemal za mafijnego bossa" - analizował w komentarzu "Gorzki romans w kraju Putina".