Strach przed USA

Handlowy konflikt z Waszyngtonem odbija się na rozwoju gospodarczym kraju. Pekin boi się wzrostu społecznego niezadowolenia.

Aktualizacja: 05.03.2019 19:17 Publikacja: 05.03.2019 19:11

Xi Jinping (w środku) i premier Li Keqiang (z prawej, w tym samym rzędzie)

Xi Jinping (w środku) i premier Li Keqiang (z prawej, w tym samym rzędzie)

Foto: AFP

– Czeka nas ciężka walka – zapowiedział chiński premier Li Keqiang trzem tysiącom deputowanych parlamentu Państwa Środka.

Szef rządu przedstawił gospodarcze plany na 2019 rok. Według informacji z Pekinu tekst wystąpienia Li był do ostatniej chwili zmieniany. Chińskie władze liczyły, że pod koniec ubiegłego tygodnia uda im się zawrzeć porozumienie z Waszyngtonem na temat usunięcia ceł, ale USA przesunęły ostateczny termin na koniec marca. Zmusiło to Li Keqianga do przedstawienia parlamentarzystom znacznie bardziej pesymistycznego obrazu chińskiej gospodarki, niżby chciał.

Według premiera wzrost gospodarki w 2019 będzie wynosił 6–6,5 proc. W każdym kraju europejskim takie wskaźniki przyjęto by z entuzjazmem, ale w Chinach oznacza to najmniejszy przyrost od 1990 roku, gdy rozpoczęto rynkowe reformy na wielką skalę. Wszyscy eksperci wskazują, że przyczyną tego jest handlowy konflikt z USA.

W sierpniu 2018 roku Donald Trump wprowadził 10-procentowe cła na większość chińskich towarów wwożonych do USA, domagając się od Pekinu dopuszczenia do jego wewnętrznego rynku na równych zasadach amerykańskich firm i ochrony własności intelektualnej. W sumie objęto cłami towary warte w przybliżeniu 200 mld dolarów.

Obecnie występując w Pekinie, Li Keqiang zażądał „monitoringu zatrudnienia w firmach kierujących produkcję na eksport". Od początku roku trzy czwarte z 23 prowincji informowało o pogarszaniu się sytuacji gospodarczej – przede wszystkim te leżące nad morzem i nastawione na eksport. Mimo pogorszenia wszystkich wskaźników premier zapowiedział stworzenie 11 mln nowych miejsc pracy i „utrzymania bezrobocia na poziomie 4,5 proc. w rejonach zurbanizowanych".

Nikt nie wie, jakie jest bezrobocie poza miastami, i chyba nikt nad nim nie panuje. Ale też wiejscy bezrobotni nie są zagrożeniem dla władz (emigrując do miast w poszukiwaniu pracy), a miejscy mogą się takimi stać. Dlatego walka z bezrobociem stała się jednym z priorytetów rządu.

Jednocześnie posiedzenie parlamentu stało się demonstracją „jedności socjalistycznego narodu", gdzie przedstawiciele mniejszości narodowych przybyli w narodowych strojach. Premier zapowiedział też utrzymanie autonomii Hongkongu i Makau. Dziennikarze zaś zauważyli, że wystąpienie Li było na żywo tłumaczone nawet na język ujgurski, mimo że w Sinciangu (gdzie żyją Ujgurowie) jest on usuwany ze szkół, a sam naród poddany fali represji.

Premier zapowiedział zmniejszenie opodatkowania firm przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków socjalnych (m.in. na służbę zdrowia). Najwyraźniej Pekin zamierza to wszystko finansować poprzez „obligacje specjalnego przeznaczenia", które rozdaje władzom prowincji, a których nie liczy do zadłużenia państwowego. Ale to z kolei może zagrozić stabilności finansowej państwa. Premier jednak obiecał, że waluta juan „ogólnie będzie stabilna".

– Propozycje są rozczarowujące i zbyt skromne, by wygenerować gospodarczy rozwój – podsumował je ekonomista Larry Hu.

Pogarszająca się sytuacja gospodarcza doprowadziła jednak jedynie do niewielkiego zmniejszenia wzrostu wydatków na wojsko i zbrojenia (o 1 punkt proc.). – W chińskiej historii wydatki zbrojeniowe nie były nigdy większe niż pod rządami Xi Jinpinga – stwierdził amerykański ekspert Andrew Erickson. Marynarka wojenna Pekinu woduje nowe okręty z taką szybkością, jakby „wrzucała kołduny do rosołu", dodał inny.

Chiny mają drugi co do wielkości na świecie budżet wojskowy (po USA). Modernizacja jego armii wywołuje niepokój u wszystkich sąsiadów Azji Południowo-Wschodniej, z którymi Pekin spiera się o podział Morza Południowochińskiego.

A mimo spowolnienia wzrostu Chiny nie ustępują w polityce zagranicznej. – Musimy bronić naszych prawomocnych interesów poza granicami kraju – oświadczył Li parlamentarzystom, ani myśląc uspokajać sąsiadów. – Ostro sprzeciwiamy się niepodległości Tajwanu – tym razem jego słowa były wyzwaniem pod adresem USA, które są gwarantem niepodległości wyspy.

Mimo takich zapowiedzi parlament – który nigdy jeszcze nie odrzucił ani jednego rządowego projektu – w przyszłym tygodniu zajmie się ustawą zabraniającą zmuszania zagranicznych inwestorów do transferu technologii do Chin. A tego właśnie domaga się Waszyngton.

– Czeka nas ciężka walka – zapowiedział chiński premier Li Keqiang trzem tysiącom deputowanych parlamentu Państwa Środka.

Szef rządu przedstawił gospodarcze plany na 2019 rok. Według informacji z Pekinu tekst wystąpienia Li był do ostatniej chwili zmieniany. Chińskie władze liczyły, że pod koniec ubiegłego tygodnia uda im się zawrzeć porozumienie z Waszyngtonem na temat usunięcia ceł, ale USA przesunęły ostateczny termin na koniec marca. Zmusiło to Li Keqianga do przedstawienia parlamentarzystom znacznie bardziej pesymistycznego obrazu chińskiej gospodarki, niżby chciał.

Pozostało 86% artykułu
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Jak powstają zdjęcia, które przechodzą do historii?
Kraj
Polscy seniorzy: czują się młodziej niż wskazuje metryka, chętnie korzystają z Internetu i boją się biedy, wykluczenia i niedołężności
Kraj
Ruszył nabór wniosków o świadczenia z programu Aktywny rodzic.
Kraj
Kongres miejsc pamięci jenieckiej: dziedzictwo i strategie dla przyszłości
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kraj
Poznaliśmy laureatów konkursu Dobry Wzór 2024