„Totalny brak zaufania” - tak jeden z wysokiej rangi oficerów ocenia fakt, że francuska ochrona prezydenta Emmanuela Macrona podczas dwudniowej wizyty w Polsce nakazała mu korzystanie z własnego środka transportu. Zgodnie z ustawą o SOP, to właśnie polska Służba Ochrony Państwa odpowiada za ochronę francuskiego prezydenta na naszym terytorium. Art. 3 ustawy mówi, że SOP odpowiada za ochronę „osób posiadających status głowy państwa, szefa rządu oraz ich zastępców, przewodniczącego parlamentu lub izby parlamentu lub ministra spraw zagranicznych, wchodzących w skład delegacji państw obcych przebywających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Tymczasem SOP-owcy kierowali kolumną i ochraniali miejsca pobytu.
W poniedziałek pod Pałac Prezydencki Macron podjechał bowiem własnym, pancernym Renault Espace sprowadzonym z Paryża, co wywołało lawinę uszczypliwych komentarzy (we wtorek w Krakowie poruszał się z kolei Peugeotem 5008, również sprowadzonym z Paryża). „”Sława” o umiejętnościach SOP dotarła do Paryża. Ale wstyd, to po prostu afront - mówi nam były funkcjonariusz BOR i SOP. Na pytanie „Rzeczpospolitej” dlaczego nie skorzystał on z polskiej ochrony, ppłk Bogusław Piórkowski, rzecznik SOP zapewnił nas, że „SOP zgodnie z ustawą chroni prezydenta RP na terenie RP”.
Jednak o tym, że raczej chodzi o niską ocenę SOP w oczach francuskich służb specjalnych (efekt licznych stłuczek i wypadków, które notuje SOP od czasu powstania) świadczy fakt, że kiedy Renault Espace po wizycie Macrona u prezydenta Dudy odnotował usterkę (ujawnił to dziennik.pl), prezydent Francji przesiadł się do należącego do ambasady Francji w Polsce citroena a nie skorzystał z pancernej limuzyny z floty SOP.
Poprzednicy Macrona, Nicolas Sarkozy i Francois Hollande nie przywozili swoich pancerniaków. Tylko prezydent USA oraz Federacji Rosyjskiej zawsze i wszędzie korzystają wyłącznie ze swojej ochrony i swojego transportu. Nieoficjalnie w SOP usłyszeliśmy, że to nie słaba ocena umiejętności SOP była powodem odmowy skorzystania z polskiego auta dla VIP, ale „mocarstwowość i promocja francuskiej motoryzacji” jaką wyznaje Macron.