Bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne będzie priorytetem mojego rządu – mówił w poniedziałek premier Donald Tusk przy okazji pierwszej rekonstrukcji jego rządu. Tusk mówił w trakcie uroczystości w Pałacu Prezydenckim o swojej niedawnej wizycie na granicy polsko-białoruskiej. – Nie mam żadnych wątpliwości, że trzeba będzie bardzo dużo pieniędzy, bo czasu nie mamy, ale bardzo dużo pieniędzy, wysiłku, pomysłów zainwestować w to, żeby wreszcie bezpieczeństwo naszej granicy przestało być przedmiotem propagandy, a stało się rzeczywiście wielkim wysiłkiem wspólnym rządu, prezydenta i ludzi odpowiedzialnych za nie na co dzień – podkreślił Tusk w czasie uroczystości. – Minister Tomasz Siemoniak bierze na siebie wielką odpowiedzialność – stwierdził. Jeden kontekst to zapewnianie bezpieczeństwa. Inny – rozkręcają się powoli kampania do PE, która zakończy się wyborami 9 czerwca. Obydwu głównym siłom (co pokazuje też konstrukcja list do PE) mocno zależy na zwycięstwie.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk zmienili uroczyste zaprzysiężenie rządu w spektakl wzajemnych uszczypliwości. Najpierw wybory do Parlamentu Europejskiego, a potem prezydenckie sprawiają, że stają się reprezentantami walczących ze sobą obozów.
Eurowybory: czy bezpieczeństwo zadziała jako mechanizm kampanijny?
Tusk wielokrotnie akcentował w ostatnim czasie sprawy bezpieczeństwa. Czy to zadziała? – Moim zdaniem do wyborców bardziej przemawia kategoria „zagrożenia”. Ona może być bardziej spersonalizowana. To może bardziej przemawiać w nurcie kampanii wyborczej jako takiej. Chociaż trzeba podkreślić oczywiście, że „bezpieczeństwo” jest jedną z podstawowych potrzeb. W kategoriach operacyjnych bardziej przemawia jednak kwestia „zagrożenia”, np. sprawy związane z serią niedawnych pożarów, chorobami, epidemiami, dezinformacją, fake newsami, szeroko pojętymi ryzykami w cyberprzestrzeni – mówi nam prof. Ewa Marciniak z Uniwersytetu Warszawskiego. – To wszystko może być nośne w tej kampanii. Europa jako miejsce w niej, jako synonim bezpieczeństwa i bycia poza nią jako synonim zagrożenia. To jest ta walka dobra ze złem, na którą stawia Tusk – podkreśla prof. Marciniak.
Eurowybory: bezpieczeństwo już się pojawiło
– Te wybory europejskie być może są o tym, czy w Polsce dzieci 1 września w ogóle pójdą do szkoły – mówił w 2014 roku premier Donald Tusk w trakcie kampanii przed eurowyborami. Jedną z osób, które pojawiły się wtedy w kampanii KO (był uczestnikiem jednej z konwencji), był Witalij Kliczko. To były ostatnie wybory wprost wygrane przez PO. I Tusk teraz liczy na to, że przesłanie dotyczące bezpieczeństwa oraz łączenie PiS zagrożeniem dla bezpieczeństwa będzie ważnym czynnikiem motywującym przed 9 czerwca 2024.
PiS ma nieco odmienną strategię. Po pierwsze, np. w trakcie niedawnej konwencji wyborczej Jarosław Kaczyński podkreślał, że premier Donald Tusk wcale nie jest gwarantem bezpieczeństwa. Po drugie, PiS kontynuuje zapoczątkowaną w kampanii samorządowej tematykę rozwoju, akcentując takie kwestie, jak CPK czy program dotyczący energetyki jądrowej. Po trzecie, PiS stawia na takie sprawy, jak Europejski Zielony Ład i sprzeciw wobec niego. – Liczymy, że Zielony Ład, CPK, ale też mocne listy ze znanymi posłami zapewnią kolejne zwycięstwo. Pewności oczywiście nie ma – podkreśla jeden z naszych rozmówców z Nowogrodzkiej. Jak słyszymy, badania dla PiS pokazują, że sama tematyka bezpieczeństwa nie wystarcza. I że wyborcy mają przekonanie, że największa partia opozycyjna jest wystarczająco wiarygodna, aby nie grało to wyraźnie na korzyść Donalda Tuska. Nasi informatorzy podkreślają też, że poza Zielonym Ładem z badań wynika, że niektórzy wyborcy obawiają się np. nowych europejskich podatków i wynikającego z tego potencjalnego zagrożenia dla suwerenności Polski. Zdaniem Nowogrodzkiej może być też potencjalnie jednym z ważniejszych czynników mobilizujących przed czerwcowymi wyborami.