Tak zwana mała ustawa medialna, która zakłada wymianę zarządów i rad nadzorczych w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu wciąż czeka na podpis prezydenta. Tymczasem, zespół pracujący pod kierownictwem pełnomocnika rządu ds. Reformy mediów publicznych Krzysztofa Czabańskiego opracował już tak zwaną dużą ustawę o mediach narodowych, która w kompleksowy sposób zmienia funkcjonowanie publicznych nadawców.
Jak wynika z naszych informacji, nie trafi ona pod obrady Sejmu jeszcze przez kilka miesięcy. Nastąpi to najprawdopodobniej dopiero na przełomie kwietnia i maja. - To wszystko jest elastyczne. Ta ustawa jest gotowa i mogłaby być procedowana wcześniej, ale są inne przyczyny opóźnień – mówi nam osoba zaangażowana w reformę. Skąd więc zwłoka? Jej powodem są przedłużające się prace nad projektem drugiej ustawy, dotyczącej finansowania mediów narodowych. PiS chce powołać jeszcze międzyresortowy zespół, który zajmie się właśnie tym aspektem reformy. - I na to potrzeba nieco więcej czasu – przyznaje nasz rozmówca.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika też, że nie zapadła jeszcze decyzja, czy ustawa o mediach narodowych i ustawa o ich finansowaniu zostaną połączone w jeden projekt czy będą procedowane jako dwa oddzielne.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że powodem zwłoki jest niechęć do wywoływania kolejnego otwartego konfliktu – tym razem z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Do końca marca musi ona bowiem złożyć sprawozdanie z rocznej działalności. Jeśli to nie zostanie przyjęte przez kolejno Sejm, Senat i prezydenta, mandaty członków KRRiT wygasną automatycznie.
- Trudno nie zauważyć tej zbieżności terminów – mówi nam osoba przygotowująca zmiany. Na odrzucenie sprawozdania wskazywać może również wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji kultury i środków masowego przekazu. Ta odrzuciła bez głosów przeciwnych przedstawiony przez wiceprzewodniczącego KRRiT Witolda Grabosia projekt budżetu KRRiT.