Zbigniew Jagiełło był najdłużej urzędującym prezesem państwowego banku PKO BP – przez prawie 12 lat – od września 2009 r. do maja 2021 r., kiedy to złożył rezygnację bez uzasadnienia. Już wtedy od pół roku Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadziła w jego sprawie śledztwo, wszczęte po zawiadomieniu Najwyższej Izby Kontroli kierowanej jeszcze przez prezesa Krzysztofa Kwiatkowskiego (doniesienie było ze stycznia 2019 r., śledztwo ruszyło w listopadzie 2020 r.)
Postępowanie – jak wtedy lakonicznie odpowiedziała nam prokuratura – dotyczyło „wyrządzenia w latach 2011–2017 szkody majątkowej w wielkich rozmiarach w banku, w wyniku nadużycia udzielonych uprawnień i niedopełnienia obowiązków, należytej dbałości o interesy majątkowe tego podmiotu”.
Prokuratura: „nieuzasadnione” odprawy i wypłaty za urlopy w PKO BP
Jagiełło to przyjaciel byłego premiera Mateusza Morawieckiego od czasów młodości i zaangażowania Jagiełły w Solidarność Walczącą (założoną przez Kornela Morawieckiego – ojca premiera). Prezesem banku Zbigniew Jagiełło został jeszcze za rządu koalicji PO–PSL i jako jedyny szef spółki Skarbu Państwa zachował stanowisko, kiedy po 2015 r. PiS przejął władzę.
Czytaj więcej
Rewolucja w PKO BP. Borys Budka wymienił radę nadzorczą banku. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy odwołało ośmiu z dziesięciu dotychczasowych członków rady nadzorczej PKO BP. Na razie jednak nie dojdzie do zmian w fotelu prezesa największego banku w Polsce.
„Rzeczpospolita” przez blisko dwa lata dopytywała o postępy w tym śledztwie. Nasze pytania zbywano, powołując się „na dobro i tajemnicę postępowania”. Sprawa była w nadzorze Prokuratury Krajowej oraz szefa Prokuratury Regionalnej w Lublinie Jerzego Ziarkiewicza, jednego z najbardziej zaufanych ludzi Zbigniewa Ziobry (został odwołany ze stanowiska pod koniec stycznia). Postawienie zarzutów „człowiekowi Morawieckiego” byłoby wizerunkowym ciosem w rząd PiS.