Powołana w ubiegłym tygodniu Rada Mediów Narodowych spotkała się we wtorek na pierwszym posiedzeniu roboczym. Miała wysłuchać m.in. sprawozdania prezesa TVP Jacka Kurskiego na temat sytuacji w telewizji i planach na przyszłość. Niespodziewanie wniosek o odwołanie Kurskiego złożyła Joanna Lichocka (PiS), która skrytykowała jego działania. Oprócz niej za odwołaniem Kurskiego głosowali: przewodniczący RMN Krzysztof Czabański i Elżbieta Kruk (oboje PiS) oraz Juliusz Braun (PO). Od głosu wstrzymał się Grzegorz Podżorny – członek RMN z ramienia Kukiz'15. Czytaj więcej
- W całej tej sytuacji chodzi o władze nad telewizją publiczną. Wiadomo, że Jacek Kurski jest w konflikcie z przewodniczącym Rady Mediów Narodowych Krzysztofem Czabańskim. Niektórzy mówią o próbie dokonaniu puczu na prezesie TVP - mówił Andrzej Gajcy.
- Rada Mediów Narodowych nie musiała odwoływać Jacka Kurskiego. W ustawie nie ma zapisu mówiącego o natychmiastowym odwołaniu prezesa TVP. W tej sprawie wystarczyło rozpisać konkurs na nowego prezesa - dodał.
Wczorajsza decyzja była krytykowana przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. W nieoficjalnych wypowiedziach komentowali decyzję o odwołaniu Jacka Kurskiego. - Politycy PiS uważają, że RMN się pospieszyła. W poniedziałek odbyło się spotkanie w kierownictwie partii i padły nazwiska ewentualnych kandydatek do zastąpienia Kurskiego. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że tymczasowym prezesem TVP miałaby zostać Małgorzata Raczyńska - mówił dziennikarz "Rzeczpospolitej".