Rzeczpospolita: W środę w Warszawie odbywa się zwołany z polskiej inicjatywy szczyt parlamentarny. Biorą w nim udział delegacje z 12 państw europejskich, które nie są członkami UE, m.in. z Turcji, Ukrainy, Białorusi. Czy jest to nowa polska propozycja na unijną politykę sąsiedztwa?
Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu: Szczyt parlamentarny w Warszawie jest okazją do rozmów, które poprzedzą dyskusję wewnątrz UE o jej przyszłości, w tym o ewentualnych zmianach w umowach czy nawet traktatach unijnych. Ich celem ma być uregulowanie na nowo kwestii przystępowania krajów do UE bądź nawiązywania przez nie partnerskich relacji z Unią.
Jednak po Brexicie trudno się spodziewać, że w najbliższych latach do UE przystąpią kolejne państwa.
Faktycznie w dzisiejszych warunkach politycznych Unia raczej nie będzie się dalej rozszerzać, lecz cały swój wysiłek skupi na utrzymaniu dotychczasowych swoich członków. Dlatego inicjując w Warszawie te rozmowy, chcemy być łącznikiem i adwokatem dla państw naszego regionu, które przecież od wieków należą do Europy, w procesie uzyskiwania przez nie jak najlepszych kontaktów z UE.
W jaki sposób chcemy to zrobić?