Gość programu mówiła, że prawo jest tak zagmatwane, że obowiązkiem jest tłumaczenie go w prosty i przystępny sposób. Tematem była komisja weryfikacyjna, która ma wyjaśnić sprawę tzw. dzikiej reprywatyzacji. - To nie jest wielka sztuka stwierdzić, że komisja weryfikacyjna u swojego źródła zawiera niezgodność z prawem - mówiła prof. Płatek. - Tylko w stanie wojny są możliwe sądy doraźne - dodała.
- Jeśli w momencie, gdy jest trójpodział władzy, posłowie tworzą komisję nadzwyczajną, nie mogą udawać, że wydają wyroki i wchodzą w kompetencje sądów - mówiła prawnik.
Odniosła się też do obecnej sytuacji prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Gdybym była prezydent Warszawy, to bym przyszła na tę komisję i powiedziała, to co mówię w tej chwili - mówiła prof. Płatek. - Przyszłabym dlatego, że to nie Hanna Gronkiewicz-Waltz wydawała te decyzje, tylko musiała respektować prawo. Zaczęło się to w okolicy 2005 roku. Prezydent ma obowiązek respektować wyroki, które zapadają w sądzie.
- Ta komisja jest groźna, bo nie przyzna mieszkań ludziom wyrzuconym na bruk, a jest tylko komisją polityczną - powiedziała prof. Płatek. - Mamy do czynienia z rządem i Sejmem, który mówi konstytucją z 1952 roku, w której Sejm był przedstawicielem narodu.
Prawnik mówiła, że władza na każdym kroku kłamie i niszczy konstytucję, łącznie z prezydentem, który teraz chciałby zmieniać ustawę zasadniczą. - Jeżeli widzimy, że łamane jest prawo, to mamy obowiązek zgłaszania tego do prokuratury - powiedziała Płatek. - Ale nie jest tak, że możemy postawić komuś zarzut, że nie protestuje.