Wejście na rynek, jeszcze w latach 80., telewizji kablowej i satelitarnej, a w latach 90. telewizji cyfrowej satelitarnej i ostatnio naziemnej oraz gwałtowne zwiększenie się liczby radiowych i telewizyjnych kanałów programowych spowodowało przekroczenie masy krytycznej, czego skutkiem jest wyraźne osłabienie atrakcyjności programowej nadawców publicznych, zmniejszanie się ich audytoriów, a co najważniejsze, powolna utrata ich wyjątkowości.
Stawia się na nowo pytania o prawomocność istnienia mediów publicznych, o specyfikę ich oferty programowej, o kierunki rozwoju, o sposób finansowania, sposoby wyłaniania kierownictw, o ich publiczną reprezentatywność.
Państwo się poddało
Takie pytania stawiało się do niedawna również w Polsce, ale ostatnio debata na ten temat właściwie zniknęła. Tymczasem gdzieś w zaciszu gabinetów, pomiędzy Ministerstwem Kultury i Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, powstaje nowa ustawa medialna, która przecież w ostateczności dotyczy nie tylko bezpośrednio zainteresowanych: nadawców publicznych, lecz także innych nadawców i wreszcie nas wszystkich – odbiorców programów Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.
Tyle że ponieważ proponuje się w niej zmianę źródeł finansowania mediów publicznych polegającą na zastąpieniu abonamentu opłatą audiowizualną (czyt. nowym powszechnym podatkiem), to ani rząd, ani partia rządząca nie zaryzykują zakończenia prac nad ustawą w czasie przyszłorocznych dwóch kampanii wyborczych.
Czas jednak nie stoi w miejscu. Coraz częściej wyrażane jest przeświadczenie, że dotychczasowy ład mediów publicznych wyczerpał swoje możliwości, wobec tego należy przystąpić do tworzenia nowego, pełniej zaspokajającego potrzeby społeczne, lepiej dostosowanego do wymagań technologicznych, a zarazem sprawniejszego ekonomicznie odpowiednio do możliwości społeczeństwa i państwa.
Realizację celów programowych tych nadawców, stwarzając odpowiednie finansowe warunki działania, powinno gwarantować państwo. Państwo, które ogranicza swoje funkcje kontrolne wobec nadawców publicznych do ustawowego określania ich zadań, nadawania lub zatwierdzania statutu oraz wpływu na skład personalny organów zarządzających. Rzecz w tym, że w Polsce państwo, mając wpływ na wyłanianie kierownictw nadawców publicznych, „poddało się" partiom politycznym i godzi się, by przy wyborze kierownictw nadawców publicznych stosować parytety polityczne.