Jak bumerang powraca temat uchodźców, którzy znowu przemierzają Morze Śródziemne, aby dostać się do Europy. - W 2015-2016 r. mieliśmy odejście od tej normy. Sytuacja tych osób mniej więcej wraca do normy - mówił Kostrzyński. - Pytanie czy dlatego, że sytuacja w ich krajach wraca do normy, czy dlatego, że możliwości dotarcia do Europy stały się trudniejsze - dodawał.
- Ok. 35 tys. osób, które dotarły w tym roku do Włoch, to nie są wielkie liczby. Problemem jest to, że Włochy już mają przeciążony system azylowy - mówił rzecznik UNHCR.
Kostrzyński mówił o rozwiązaniu funkcjonującym w Libanie graniczącym z ogarniętą wojną Syrią, które jest zupełnie inne od tego, do którego przywykła Europa. - W Libanie nie ma obozów dla uchodźców, bo mają z tym niemiłe doświadczenia. Uchodźcy mogą mieszkać w prowizorycznych miasteczkach, ale nie stworzonych przez jakieś organizacje - mówił gość.
Według niego problem jest szerszy, bo nie chodzi tylko o przyjęcie uchodźców, ale o stworzenie im warunków do normalnego funkcjonowania. - Niech te osoby, które uciekną przed wojną i prześladowaniami, znajdą w Europie wsparcie. Tak żeby mogły potem wrócić do ojczyzny - mówił Kostrzyński. - W całej sytuacji nie chodzi o to, że potrzebują brezentu nad głową. Potrzebują mniej więcej tego samego, co ja czy pani. Potrzebują pracy, bo ile można trwać, nie posyłając dzieci do szkoły - dodał.