- Wiemy, że po uformowaniu się Ziemi w przestrzeni kosmicznej nadal unosiło się mnóstwo odłamków, które uderzały w naszą planetę - mówi cytowana przez BBC prof. Nadja Drabon, geolożka i adiunkt w Katedrze Nauk o Ziemi i Planetach na Uniwersytecie Harvarda, główna autorka nowego badania. - Teraz odkryliśmy, że wczesne życie okazało się naprawdę odporne na skutki tych gigantycznych uderzeń, a nawet dzięki nim rozkwitło – dodaje badaczka.
Zderzenie Ziemi z ogromnym meteorytem S2
Najnowsze badania prowadzone były w pasie Barberton Greenstone w Republice Południowej Afryki, gdzie znajdują się ślady po co najmniej ośmiu uderzeniach meteorytów. Zespół badawczy kierowany przez Drabon skupił się na meteorycie S2, który miał szerokość około 40-60 kilometrów. Dla porównania meteoryt, którego uderzenie przyczyniło się do wymarcia dinozaurów, mierzył około 10 kilometrów.
Czytaj więcej
Najnowsze badanie NASA pozwoliło postawić ciekawą teorię dotyczącą Marsa. Naukowcy zainteresowali się właściwościami pyłu w marsjańskich "pokrywach lodowych". Z teorią związane jest analogiczne zjawisko na Ziemi tworzące mikrośrodowiska "tętniące życiem".
Gdy S2 uderzył w Ziemię, nasza planeta była jeszcze w początkach formowania się i wyglądała zupełnie inaczej. Powierzchnia planety składała się głównie z oceanów, a organizmy żywe z pojedynczych komórek.
Ogromny meteoryt S2 uderzył w Ziemię: Krajobraz po katastrofie
Dzięki przeanalizowaniu skał osadowych zespół Drabon ustalił, że po uderzeniu meteorytu S2 na powierzchni Ziemi powstał krater o średnicy 500 km. Znajdujące się w pobliżu skały zostały obrócone w pył, który – wyrzucony w powietrze z niewiarygodnie dużą prędkością - utworzył chmurę krążącą wokół planety.