Rankiem 27 marca 1968 r. radziecki kosmonauta Jurij Aleksiejewicz Gagarin wraz z pułkownikiem Władimirem Serioginem odbywali lot myśliwcem odrzutowym MiG-15. Nagle z nieznanych przyczyn maszyna runęła w dół. Mimo przeciążenia rzędu 10–11 g doświadczonym pilotom udało się wyjść z korkociągu, jednak do uniknięcia kolizji z ziemią zabrakło im zaledwie półtorej sekundy.
W latach 60. XX w. w samolotach MiG-15 nie instalowano czarnych skrzynek, a jedynie proste urządzenia rejestrujące prędkość i wysokość lotu. Hipotez było więc mnóstwo – od spotkania z UFO po spisek. Plotkowano, że piloci byli pijani, polowali na łosie lub po prostu nieprzygotowani do lotu. Naród musiał sam poszukiwać odpowiedzi na pytania o kulisy śmierci bohatera, bo mieszczące się w 29 tomach materiały ze śledztwa zostały całkowicie utajnione.
Koncepcje zakładające zamachy różnego autorstwa zostały skrupulatnie przeanalizowane przez KGB i odrzucone. Sabotaż też nie wchodził w grę, ponieważ nie znaleziono żadnych śladów.
Feralny Mig-15 był starą maszyną – rocznik 1956. W samolocie czterokrotnie remontowano silnik, a cała maszyna przeszła dwa remonty kapitalne. Jednak podczas ostatniego lotu samolot był całkowicie sprawny. Wykluczono zderzenie z ptakiem lub balonem meteorologicznym.
Wrak skrupulatnie posklejany
Samolot spadł w pobliżu miejscowości Kirżacz w obwodzie włodzimierskim. Niewielki lej miał średnicę 6,3 m i głębokość 2,7 m. Fragmenty maszyny znaleziono w promieniu 40–50 metrów. 14 grubych drzew zostało ściętych jak zapałki. Mimo intensywnych i skrupulatnych poszukiwań nie znaleziono niczego, co mogłoby wyjaśnić przyczyny wypadku.