Wygląda na to, że Beniamin Netanjahu tym razem posłuchał Joe Bidena. Operacja, która miała być zemstą za irański atak na państwo żydowskie 1 października, została co prawda przeprowadzona kilka dni przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Ale jak przyznał w weekend Biały Dom, „była proporcjonalna”.
Amerykanie obawiali się, że Netanjahu zdecyduje się na uderzenie w irańskie instalacje zaangażowane w program budowy broni jądrowej. W takim przypadku mogłoby dojść do wojny obejmującej cały Bliski Wschód, w którą musiałaby się zaangażować Ameryka.
Czytaj więcej
Izraelskie wojsko potwierdziło, że przeprowadziło „precyzyjne ataki powietrzne” na cele wojskowe w Iranie. „Atak odwetowy został zakończony, a misja wypełniona” — poinformowały Siły Obronne Izraela.
Ale snuto też scenariusz, w którym izraelskie myśliwce niszczą irański przemysł naftowy. W takim przypadku można by się spodziewać dramatycznego wzrostu cen ropy, światowego kryzysu i skoku inflacji.
Beniamin Netanjahu mógł uznać, że sondaże dają wygraną Donald Trumpa
Tak pierwszy, jak i drugi scenariusz z wielkim prawdopodobieństwem zwiększyłby szanse na wygraną 5 listopada Donalda Trumpa. Przez wielu wyborców zostałby bowiem uznany za dowód, że duet Joe Biden–Kamala Harris nie potrafi utrzymać pokoju, a jego bilans gospodarczy jest fatalny.