USA obawiały się, że nadmierna reakcja Izraela na atak rakietowy Iranu z 1 października, może doprowadzić do eskalacji i wybuchu większej wojny na Bliskim Wschodzie.
Iran 1 października wystrzelił w stronę Izraela 180 pocisków
Przed ponad trzema tygodniami, kilka godzin po rozpoczęciu przez Izrael operacji lądowej w Libanie, wymierzonej w Hezbollah, Iran przeprowadził drugi w historii bezpośredni atak rakietowy na Izrael. Do ataku użyto ok. 180 pocisków balistycznych, z których niektóre przełamały obronę przeciwrakietową Izraela wywołując „pewne zniszczenia” w izraelskich bazach wojskowych.
Czytaj więcej
Izrael przeprowadził ataki powietrzne na Damaszek, stolicę Syrii i obiekt wojskowy w pobliżu położonego na zachodzie Syrii miasta Hims - informuje ministerstwo obrony Syrii.
USA przestrzegały, by izraelski odwet nie był wymierzony w infrastrukturę związaną z irańskim programem nuklearnym, ani w obiekty związane z irańskim przemysłem naftowym. Taki atak mógłby zmusić Iran do odpowiedzi i kolejnego ataku na Izrael.
USA uważają izraelski odwet na Iranie za „proporcjonalny”. Nie spodziewają się dalszej wymiany ognia między Izraelem a Iranem
Po izraelskim odwecie, do którego doszło w nocy z 25 na 26 października przedstawiciel administracji Bidena w rozmowie z agencją Reutera mówi jednak, że izraelskie uderzenie na cele wojskowe w Iranie wydaje się być „proporcjonalną odpowiedzią” na wcześniejsze ataki Teheranu. Jak dodaje ryzyko, iż w czasie ataku odwetowego ucierpią cywile, było małe.