W piątek władze Ukrainy oficjalnie potwierdziły, że Stany Zjednoczone wydały zgodę na atakowanie pociskami dalekiego zasięgu celów w Rosji w pobliżu Charkowa, gdzie obecnie prowadzone są przez Rosjan działania ofensywne.
Czytaj więcej
Ukraina oficjalnie potwierdziła, że otrzymała pozwolenie od USA na użycie amerykańskiej broni do uderzenia celów na terytorium Rosji. Jednocześnie administracja prezydenta Joe Bidena wprowadziła ograniczenia dla ukraińskiej armii.
Możliwe konsekwencje tej decyzji wskazał były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. We wpisie opublikowanym na Telegramie zapowiedział, że cały sprzęt zachodu i zachodni specjaliści walczący przeciwko Rosji zostaną zniszczeni „na terytorium byłej Ukrainy, jak i na terytorium innych krajów”, jeżeli dojdzie do takiego ataku.
„Rosja zakłada, że wszystkie środki rażenia dalekiego zasięgu używane przez b. Ukrainę są już dziś bezpośrednio kontrolowane. Ukraina jest już bezpośrednio kontrolowana przez personel wojskowy NATO. To nie jest „pomoc wojskowa”, ale udział w wojnie przeciwko nam. A ich działania mogą stać się casus belli” - uważa Miedwiediew i wskazuje, że NATO będzie musiało zdecydować, czy taką odpowiedź ze strony Rosji potraktuje jako atak na cały Sojusz w kontekście art. 4 i 5.
Dmitrij Miedwiediew: Zachód myślał, że nie dojdzie do wojny na Ukrainie. Przeliczył się
„Są to niebezpieczne i szkodliwe złudzenia. Taka „indywidualna pomoc” ze strony krajów NATO przeciwko Rosji, niezależnie od tego, czy oznacza dowodzenie pociskami manewrującymi dalekiego zasięgu, czy wysłanie kontyngentu wojsk na Ukrainę, jest poważną eskalacją konfliktu. Była Ukraina i jej sojusznicy z NATO otrzymają odpowiedź o tak niszczycielskiej sile, że sam Sojusz po prostu nie będzie w stanie oprzeć się zaangażowaniu w konflikt” - twierdzi były prezydent.