– Od dwóch miesięcy mamy kolejną fazę wojny hybrydowej, przejawia się ona zwiększoną liczbą prób nielegalnego przedostania się z Białorusi do Polski, agresją grup migrantów, zmianą taktyki przekraczania granicy – w dużych grupach, nawet ponad 60-osobowych – mówi nam Anna Michalska, rzeczniczka KG SG.
Grupa Wagnera na Białorusi? Jeśli Łukaszenko im zapłaci...
Część ekspertów uważa, że ludzie z Grupy Wagnera, jeśli dotrą na Białoruś, mogą zostać włączeni do wywarcia presji migracyjnej. Po przerwanym rajdzie na Moskwę mieli zmierzać w kierunku Białorusi, pojawiły się informacje o budowanych dla nich „koszarach”. Wywiad ukraiński dotąd tego nie potwierdził.
„Na dziś nie zarejestrowano żadnego oddziału Grupy Wagnera na terytorium Białorusi” – mówił w sobotę dowódca Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Serhij Najew. Czy to się zmieni?
– Grupa Wagnera poszła w rozproszenie i w istocie skończyła swój żywot, a sam Prigożyn będzie się bardziej martwił o swoje życie. Jednak niektórzy przejdą do Łukaszenki i jeśli on im zapłaci, to będą wykonywać brudne zadania, jak np. akty dywersji na granicy – uważa gen. Roman Polko. – Sensowne jest w tej chwili rozpoznanie wywiadowcze. Wysłanie na granicę policjantów to dobry krok, potrafią reagować w warunkach pokoju – podkreśla.
„Armii wagnerowców już nie ma”
Również gen. Waldemar Skrzypczak uważa, że „armii wagnerowców już nie ma”. – Oddziały poszły w rozproszenie, a bez dowódców nic nie znaczą. Ale na razie, jak twierdzi wywiad ukraiński, nie ma ich na Białorusi. Jeżeli dotrą do Łukaszenki, to będzie grupa byłych przestępców, którzy u Prigożyna mieli azyl przed wymiarem sprawiedliwości Rosji – to około 3 proc. ogółu oddziałów, nie przedstawiają sobie żadnej wartości bojowej – uważa gen. Waldemar Skrzypczak. I ocenia, że wagnerowców „najbardziej boi się sam Łukaszenko, bo zapanować nad bandą przestępców to wyzwanie”. – To, że Łukaszenko straszy wagnerowcami, rozumiem. Ale nie pojmuję dlaczego politycy zamiast budować odporność Polaków w sytuacji zagrożenia, powtarzają jego propagandę – podsumowuje.
Z kolei poseł Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych, ocenia: