Trwa ukraińska ofensywa. Rosyjscy propagandyści przyznają: Mamy kłopoty

Woda opada na zalanych terenach, ukazując ogrom zniszczeń. Na froncie trwa ukraiński atak.

Publikacja: 11.06.2023 21:04

Ukraińscy żołnierze niosą trumnę z poległym kolegą. Kijów, 10 czerwca

Ukraińscy żołnierze niosą trumnę z poległym kolegą. Kijów, 10 czerwca

Foto: Sergei SUPINSKY / AFP

– Największy problem to niedopuszczanie wolontariuszy w strefę powodzi, zakaz pod groźbą rozstrzelania. W piątek pojawiła się informacja, że rosyjscy żołnierze zabili wolontariusza. Są też doniesienia, że Rosjanie ewakuują za pieniądze i biorą łapówki za podwożenie łódek (do zalanych miejscowości – red.) – wolontariuszka Iryna z wyzwolonego Chersonia opisuje dziennikarzom, co się dzieje na okupowanym brzegu.

Według szacunkowych danych na terenach zalanych po wysadzeniu tamy na Dnieprze w Kachowce znajdowało się około 40 tys. mieszkańców. Nikt jednak dokładnie nie wie ilu, dlatego że ludzie wcześniej cały czas opuszczali swe domy z powodu bliskości frontu.

Czytaj więcej

Brytyjczycy: Zniszczenie tamy Kachowka poważnie zakłóciło dostawy wody na okupowany Krym

Ratownicy na celowniku

– Ostrzały trwają z obu stron (rosyjskiej i ukraińskiej – red.). Całkowicie brakuje łączności, krótkofalówkami nie można się posługiwać, bo wojskowi namierzają i od razu nadlatują pociski – tłumaczy.

Jednak do tej pory odnotowano tylko jeden ukraiński ostrzał rejonu Hołej Prystani i stały rosyjski ostrzał Chersonia. Jego ofiarą omal nie został ukraiński rabin Mosze Azman, który przywiózł łódź wolontariuszom i musiał kryć się przed rosyjskimi pociskami.

Czytaj więcej

Rosjanie strzelają do łodzi ewakuujących cywili z zalanych terenów. Są ofiary

Liczby ofiar powodzi nikt nie jest w stanie nawet oszacować. – Ludzie pracujący, tam na miejscu widzą niestety dużo trupów, które pływają po ulicach. I dzieci, i starcy – mówi Jarosław Wasiliew z centrum koordynacyjnego wolontariuszy na okupowanym brzegu Dniepru. Ochotnicy stworzyli już grupy, które zajmują się wyłącznie wyławianiem ciał.

Jednocześnie na prawym, wolnym brzegu woda zaczęła wyrzucać trupy rosyjskich żołnierzy, którzy utonęli w swoich okopach.

Czytaj więcej

Oficjalnie: Pierwsza zdobycz Ukraińców w kontrofensywie. Odbili wieś Błahodatne

Wolontariusze sądzą, że na lewym brzegu zginęło nie mniej niż 150 mieszkańców, ale okupacyjne oddziały i urzędnicy rosyjskiego ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych (którzy po trzech dniach pojawili się w końcu w rejonie powodzi) nie dopuszczają ich do wielu miejscowości. Zarówno urzędowi ratownicy, jak i wojsko odbierają łodzie. Utrzymano też godzinę policyjną na zatopionych terenach.

Na Dnieprze brakuje łodzi, bowiem rosyjska armia, cofając się w listopadzie ubiegłego roku na lewy brzeg, starała się skonfiskować wszystkie. Teraz nie ma na czym dotrzeć do potrzebujących. – Jeśli ktoś schował w garażu, to mu nie zabrali, ale przecież prawie wszyscy trzymali je na zewnątrz – mówi jeden z mieszkańców.

Czytaj więcej

Jest kolejny sukces ukraińskiej kontrofensywy. Makariwka wyzwolona

U progu epidemii

Na rzece opada już fala powodziowa. Władze z obu brzegów przestrzegają przed używaniem wody z Dniepru, bo może to doprowadzić do epidemii, ale oficjalnie nikt nie podaje, czym jest zarażona. A ONZ sądzi, że do tej pory ok. 700 tys. osób straciło dostęp do pitnej wody i zostało skazanych na beczkowozy lub wodę butelkowaną.

Jednocześnie opada poziom wody w Zbiorniku Kachowskim – ciągnącym się od Kachowki do Zaporoża. Część ukraińskich hydrologów sądzi, że na skutek tego Dniepr będzie tam płynął w swym poprzednim korycie szerokości 1–1,2 km. Inni uważają, że rzeka wyschnie prawie całkowicie i będzie można ją przejść pieszo. Na razie woda przestała płynąć Kanałem Północnokrymskim, odcinając półwysep od dostaw – oraz całą, okupowaną część obwodu chersońskiego.

Za to woda podnosi się na sąsiedniej rzece Boh, zalewając nadmorskie wioski i nabrzeżne ulice Mykołajowa. Fala powodziowa dotarła też w pobliże Odessy, niosąc dachy domów, części mebli, sprzętów AGD, ale i miny wymyte z rosyjskich pól minowych. Nikt nie jest w stanie jeszcze określić, jak wielkie zagrożenie te ostatnie będą stanowić dla żeglugi po Morzu Czarnym.

Kontratak w stepie

Korzystając z oddzielenia się od ukraińskich oddziałów zalanymi terenami, rosyjska armia tymczasem dokonuje przegrupowania.

– Według naszych informacji przeciwnik przemieszcza swoje najwartościowsze jednostek z kierunku chersońskiego: piechotę morską, wojska desantowe i oddziały 49 armii. (…) Wysadzenie tamy miało umożliwić stworzenie rezerw i przerzucenie ich na kierunki zaporoski i bachmucki – sądzi ukraińska wiceminister obrony Anna Malar.

W stepach na wschód od Dniepru trwa bowiem ukraiński kontratak, ale posuwa się bardzo powoli. W niedzielę ukraińscy żołnierze poinformowali o odbiciu dwóch wiosek w pobliżu Wełykoj Nowosiłowki. „W tym rejonie główna rosyjska linia obrony znajduje się znacznie dalej na południe i chyba Ukraińcy jeszcze do niej nie dotarli” – sądzi amerykański analityk Rob Lee, choć posunęli się do pięciu kilometrów naprzód.

Jednocześnie ukraińskie dowództwo informuje o jakichś walkach 80 km na południowy zachód od tego rejonu, w pobliżu Orechowa. Na wschód zaś od Wełykoj Nowosiłki Ukraińcy cały czas odbijają tereny wokół Bachmutu.

Mimo to rosyjski prezydent Władimir Putin już ogłosił, że ukraińskie kontrnatarcie zaczęło się i „przeciwnik nie osiągnął żadnego z zakładanych celów”. – Wszyscy nasi dowódcy są optymistami. Przekażcie to Putinowi – odpowiedział Wołodymyr Zełenski.

A rosyjscy propagandyści przyznają, że ich armia ma znaczne kłopoty. – Te ich importowane uzbrojenie (czołgi, wozy bojowe – red.) ma wspaniałą optykę przystosowaną do nocnej obserwacji. Jeździć mogą, obserwować, celować, kontrolować dokładność strzałów. Dlatego wybierają noc (jako czas ataku – red.) – skarżył się jeden z propagandystów.

Rosyjskie wojska nie mają noktowizorów na standardowym wyposażeniu, posługują się tylko tym, co im przywiozą ich wolontariusze.

– Największy problem to niedopuszczanie wolontariuszy w strefę powodzi, zakaz pod groźbą rozstrzelania. W piątek pojawiła się informacja, że rosyjscy żołnierze zabili wolontariusza. Są też doniesienia, że Rosjanie ewakuują za pieniądze i biorą łapówki za podwożenie łódek (do zalanych miejscowości – red.) – wolontariuszka Iryna z wyzwolonego Chersonia opisuje dziennikarzom, co się dzieje na okupowanym brzegu.

Według szacunkowych danych na terenach zalanych po wysadzeniu tamy na Dnieprze w Kachowce znajdowało się około 40 tys. mieszkańców. Nikt jednak dokładnie nie wie ilu, dlatego że ludzie wcześniej cały czas opuszczali swe domy z powodu bliskości frontu.

Pozostało 90% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany