O tym, jak militarnie pomóc Ukraińcom, rozstrzygną ministrowie obrony państw NATO na spotkaniu w bazie Ramstein. Od tego zależy przyszłość kraju.
– Tylko, jeśli dostaniemy zachodnie czołgi, będziemy mogli odeprzeć nadchodzącą inwazję rosyjskich czołgów – powiedział Wołodymyr Zełenski w środę zebranym w Davos.
Jednak o wyniku spotkania w bazie Ramstein zdecyduje jeden kraj: Niemcy. A to dlatego, że tylko niemieckiej produkcji leopardy mogą spełnić oczekiwania Wołodymyra Zełenskiego: są skuteczne i znajdują się w arsenałach aż 13 państw sojuszu. Kijów potrzebuje 300 czołgów, aby zmienić wynik konfliktu. Ale bez zgody Berlina żaden z aliantów nie może przekazać leopardów.
Czytaj więcej
Od początku rosyjskiej inwazji kanclerz nie szedł dalej w pomocy dla Kijowa niż USA. Czy z leopardami zrobi wyjątek?
Presja na Niemcy jest ogromna. W czwartek w Berlinie sekretarz obrony USA Lloyd Austin przekonywał nowego szefa resortu obrony Borisa Pistoriusa nie tylko do zgody na przekazanie czołgów przez Polskę, Finlandię czy Hiszpanię, ale i dostarczenie ich przez Niemcy. We wtorek Scholz to samo usłyszał przez telefon od Joe Bidena. O zgodę Berlina apeluje Parlament Europejski i sekretarz generalny NATO. Źródła w Pałacu Elizejskim mówią, że Francja mogłaby wesprzeć niemiecką inicjatywę dostawami leclerców dla Kijowa. Szef MON Wielkiej Brytanii, która przekaże własne czołgi Challenger, w czwartek spotkał się w tej sprawie w Estonii ze swoimi odpowiednikami z Polski i krajów bałtyckich. Szwecja chce przekazać pociski manewrujące Harpoon, a Dania haubice Archer.