Metro w Helsinkach ma zaledwie jedną linię, i to prowadzącą w większości na powierzchni. Ale nie dlatego, że Finowie nie wiedzą, jak zagłębiać się w ziemię. Pod stolicą wykuto w skale schrony, które mogą pomieścić znacznie więcej osób, niż mieszka w stolicy. Dziś można tam znaleźć parkingi, hale sportowe, place zabaw dla dzieci, stołówki: tak obszerne są to pomieszczenia. Ale w ciągu 72 godzin wszystko można przekształcić w miejsce bezpieczne nawet na wypadek ataku chemicznego, biologicznego czy wręcz atomowego ze wschodu.
Helsinki są na Zachodzie
W przeciwieństwie do niemal całej zachodniej Europy Finlandia nie zaniechała inwestycji w obronę po zakończeniu zimnej wojny.
– Przeszłość nas nauczyła, że czasy mogą być trudne i trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Przeznaczamy więc 2 proc. PKB na obronę, w grudniu kupiliśmy 64 myśliwce F-35, więcej niż Polska, która ma przecież nieporównywalną do naszej liczbę ludności – mówiła na dwa tygodnie przed rosyjską inwazją na Ukrainę „Rz” minister ds. europejskich Tytti Tuppurainen.
Czytaj więcej
Wszystko układa się wbrew planom Kremla: opór Ukrainy, sankcje Zachodu, a teraz Finlandia i Szwecja w NATO.
Mimo to Finlandia do tej pory pozostawała neutralna. Trzymała się niepisanej umowy, jaką zawarła z Moskwą po drugiej wojnie światowej: rezygnacja z przystąpienia do NATO w zamian za niezależność w polityce wewnętrznej, co przekształciło kraj w jeden z najzamożniejszych zakątków Ziemi.