- Nie słyszeliśmy żadnych bomb ani strzałów. Nasi partnerzy na Ukrainie wybrali dla nas bezpieczną drogę. Ale w Kijowie widzieliśmy puste ulice, zrujnowane bloki mieszkalne, zbombardowane przez Rosjan. Straszne - podkreślał Morawiecki.
- Prezydent (Wołodymyr) Zełenski i premier (Denys) Szmyhal oczywiście przyjęli nas bardzo ciepło - dodał podkreślając, że wizyta w Kijowie miała pokazać, iż "Ukraina nie jest izolowana". - To znak jedności z krajem, który walczy o naszą wolność z odwagą lwa - podkreślił premier.
- Zełenski jest w świetnej formie, to znakomity dowódca i mąż stanu. To samo dotyczy Szmyhala - mówił Morawiecki dodając, że i prezydent, i premier Ukrainy "wierzą w zwycięstwo" i "nie ustąpią".
Czytaj więcej
Wyjazd szefów rządu do strefy wojny był tak ryzykowny, że do ochrony zgłosiło się tylko 11 oficerów SOP z blisko stu z wydziału zabezpieczenia specjalnego.
Morawiecki mówił też, że Polska nadal jest gotowa dostarczyć Ukrainie myśliwce MiG-29, ale "tylko pod parasolem i po konsultacjach z NATO i USA".