Po agresji Rosji na Ukrainę podwyższony został stan gotowości żołnierzy w wydzielonych „jednostkach wojsk operacyjnych i wojsk obrony terytorialnej" – podał resort obrony.
Decyzją ministra Mariusza Błaszczaka żołnierze są zobowiązani do pozostania w koszarach. „Zostały także cofnięte decyzje o urlopach i wyjazdach służbowych. Decyzja o wprowadzeniu kolejnego stopnia gotowości jest działaniem standardowym w takich sytuacjach" – zastrzega Błaszczak. W stan gotowości postawiono też Wojska Obrony Terytorialnej, ci którzy służą w trzech brygadach na wschodzie kraju, musieli się zgłosić do koszar w ciągu sześciu godzin, z pozostałych brygad – 12 godzin. WOT ma m.in. w większym stopniu wesprzeć ochronę wschodniej granicy z Białorusią. Gotowość została też podniesiona w zespołach zajmujących się cyberbezpieczeństwem.
Wojskowe Komendy Uzupełnień aktualizują przydziały mobilizacyjne dla rezerwistów, dostają oni informację o tym gdzie się mają zgłosić w przypadku ogłoszenia mobilizacji. – To działania standardowe, niezwiązane z sytuacją na Ukrainie – mówi oficer wojska polskiego.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone przeniosą myśliwce F-35 i śmigłowce bojowe Apache stacjonujące już Europie do krajów bałtyckich i wschodniej flanki NATO. Do Polski trafi 12 śmigłowców Apache.
Z naszych informacji wynika, że wojsko ma m.in. przygotować infrastrukturę do przyjęcia kolejnych żołnierzy z krajów NATO. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny sojuszu, zapowiedział, że zostały „aktywowane plany obronne NATO". To oznacza m.in. że na wschodnią flankę mogą zostać wysłani kolejni wojskowi. Z informacji, które mamy z Ministerstwa Obrony Narodowej, wynika, że w Polsce przebywa teraz ok. 10 tys. żołnierzy amerykańskich, ok. 350 Brytyjczyków, ponad 60 Estończyków oraz żołnierze z batalionu wielonarodowego w Bemowie Piskim, czyli także Rumuni i Chorwaci. Jak ustaliliśmy, kilka dni temu do Polski przybyli też żołnierze kanadyjscy. Zostali oni wycofani z Ukrainy, gdzie szkolili ukraińskich wojskowych.