Chrabota: Marzenie o wolnej Ukrainie

Z polskiej perspektywy wolna, demokratyczna Ukraina to wielki zbiorowy obowiązek. Polska, a za nią Europa, winna wspierać wszystko, co daje krajowi nad Dnieprem siłę i gwarantuje przepustkę do nowoczesności.

Aktualizacja: 20.04.2020 22:54 Publikacja: 20.04.2020 20:16

Chrabota: Marzenie o wolnej Ukrainie

Foto: shutterstock

Równo sto lat temu doszło do podpisania umowy sojuszniczej między przedstawicielami odrodzonego państwa polskiego i demokratycznej Ukrainy. Historia nazwała ją sojuszem Piłsudskiego z Petlurą, porozumieniem, które miało na celu wzajemne uznanie państwowości, określenie granic, ale przede wszystkim podjęcie wspólnych działań przeciwko największemu zagrożeniu dla obu odrodzonych bytów narodowych – jakim była bolszewicka Rosja.

To był szczególny moment w historii dwóch zwaśnionych i do niedawna walczących ze sobą krajów. Polska zbierała się do niepodległości po stuleciu zaborów. Wciąż nie miała bezpiecznych granic, a ze wschodu ciągnęło zagrożenie bolszewickim projektem wszechświatowej rewolucji proletariatu.

Sytuacja Ukrainy była jeszcze trudniejsza. Lokalna tradycja państwowa niemal nie istniała. Kraj był przecięty setkami podziałów, a spadkobierca Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL) Symon Petlura kontrolował tylko tereny zachodnie i miał przeciw sobie potężną opozycję. A jednak w marcu podpisał trudną umowę z Polakami, umowę, która dawała szansę na skuteczną wspólną walkę z czerwonymi i przetrwanie demokratycznej Ukrainy. Historia chciała inaczej. Wyprawa kijowska nie przyniosła sukcesu, URL upadła, za to oddziały ukraińskie uczestniczyły po polskiej stronie w obronie kraju przed najazdem bolszewickim. Jak by wyglądały nasze stosunki, gdyby dzieje potoczyły się inaczej?

Ale historia potrafi naprawiać swoje błędy. Na początku lat 90. bolszewickie imperium upadło, na jego gruzach wyrosła wolna Ukraina, a nadzieje i marzenia Piłsudskiego znów ożyły. Czy mamy świadomość wagi tego procesu? Wiedział to Piłsudski, wiedział Petlura, świetnie rozumiał Stalin, a dziś Putin, że wolna Ukraina jest tarczą chroniącą Europę przed moskiewskim imperializmem, a zarazem rezerwuarem zasobów, bez którego Rosji ciężko rozwinąć skrzydła. Stąd ta pasja, z jaką rządca Kremla chce zniszczyć ukraińską państwowość, pogarda wobec ukraińskiej niepodległości i ciągłe próby politycznej destabilizacji sąsiada. Ale posunął się w tych staraniach za daleko. Ma przeciw sobie niemal cały naród.

Z polskiej zaś perspektywy wolna, demokratyczna Ukraina to wielki zbiorowy obowiązek. Polska, a za nią Europa, winna wspierać wszystko, co daje krajowi nad Dnieprem siłę i gwarantuje przepustkę do nowoczesności. Widać to szczególnie wyraźnie właśnie dziś, w czasie pandemii, gdy zamrożone relacje z Ukrainą działają na szkodę całej Europy.

Dbajmy więc o nasze relacje z Kijowem. Życzmy mu mądrych rządów, śmiałych reform i racjonalnej polityki. Tylko one zagwarantują dobrobyt. Ale życzmy mu sukcesu także po to, by wielkie marzenie Piłsudskiego i Petlury mogło po stuleciu się ziścić. Sojusz Kijowa z Warszawą wzmocni nie tylko wolną Ukrainę, ale też naszą historyczną szansę.

Równo sto lat temu doszło do podpisania umowy sojuszniczej między przedstawicielami odrodzonego państwa polskiego i demokratycznej Ukrainy. Historia nazwała ją sojuszem Piłsudskiego z Petlurą, porozumieniem, które miało na celu wzajemne uznanie państwowości, określenie granic, ale przede wszystkim podjęcie wspólnych działań przeciwko największemu zagrożeniu dla obu odrodzonych bytów narodowych – jakim była bolszewicka Rosja.

To był szczególny moment w historii dwóch zwaśnionych i do niedawna walczących ze sobą krajów. Polska zbierała się do niepodległości po stuleciu zaborów. Wciąż nie miała bezpiecznych granic, a ze wschodu ciągnęło zagrożenie bolszewickim projektem wszechświatowej rewolucji proletariatu.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich