Joe Biden tak długo opierał się naciskom, aby zrezygnował z walki o reelekcję, że kiedy to w końcu zrobił, Barack Obama, Nancy Pelosi i inni czołowi działacze Partii Demokratycznej uznali, że nie ma już czasu na wylansowanie zupełnie nowego kandydata i postawili na dotychczasową wiceprezydent Kamalę Harris. To był ryzykowny wybór. Dla wielu Amerykanów, którzy czują się zagrożeni globalizacją i szybkimi zmianami cywilizacyjnymi, wysłanie do Białego Domu kobiety i to wywodzącej się z mniejszości etnicznych jest jak skok w nieznane. A mowa o tak znaczącej części społeczeństwa, że nie brakuje głosów, iż w 2020 r. Donald Trump zostałby wybrany na drugą kadencję, gdyby nie pandemia.
Wybory w USA rozstrzygną się w siedmiu stanach. Donald Trump już nie jest pewien wygranej
W ciągu czterech tygodni, jaki minęły od wycofania się Bidena, Kamala Harris dokonała jednak rzeczy niezwykłej. Po katastrofalnej debacie telewizyjnej z Trumpem pod koniec czerwca Biden właściwie nie miał szans na wygraną. Za często mylił osoby i fakty, aby przekonać Amerykanów, że może jeszcze sprostać zadaniom najbardziej odpowiedzialnej funkcji na świecie.
Czytaj więcej
- Kamala Harris jest radykalną lewicową socjalistką, wykracza nawet poza socjalizm, który zniszczy nasz kraj - mówił w czasie konferencji prasowej w New Jersey kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta, Donald Trump.
Jednak w chwili, gdy delegaci Partii Demokratycznej zbierają się w Chicago, walka znów jest wyrównana. Michigan, Georgia, Nevada i Północna Karolina – kluczowe stany, które jeszcze niedawno zdawały się stawać murem za Trumpem, teraz są rozdarte między obojgiem kandydatów. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zarówno republikanie, jak i demokraci zainwestowali tam w kampanię kolosalną kwotę prawie ćwierć miliarda dolarów, tak wysoka jest stawka. Jeśli Harris zdołałaby postawić tam na swoim, a jednocześnie utrzymać Pensylwanię, Arizonę i Wisconsin, zapewne miałaby wygraną w kieszeni. W szczególności udało jej się przywrócić zaufanie młodych wyborców, mniejszości etnicznych i kobiet – tej części społeczeństwa, które pozwoliły Bidenowi na pokonanie Trumpa cztery lata temu.
Kamala Harris najtrudniejsze ma wciąż przed sobą
Ale nic w tym pewnego. Nad kampanią Kamali Harris też zbierają się czarne chmury. Mija efekt nowości. Kondycja gospodarki pozostaje niepewna. Wiceprezydent nie odważyła się też do tej pory zmierzyć z prawdziwym wywiadem, a debatę z Trumpem ma dopiero wpisaną do kalendarza. Będzie wtedy musiała obronić się w sprawach, które są dla niej niewygodne, jak porażka polityki migracyjnej czy powszechnie odczuwalna drożyzna.