Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała

Wizja, jaką izraelski premier Beniamin Netanjahu przedstawił w Kongresie USA, jest prosta: zjednoczmy się przeciwko Iranowi pod moim przewodem. I Amerykanom się spodobała. Proste rozwiązania nie uwzględniają jednak smutnej rzeczywistości konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Aktualizacja: 25.07.2024 18:11 Publikacja: 25.07.2024 13:32

Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała

Foto: AFP

Wystąpienie izraelskiego premiera przed połączonymi izbami amerykańskiego Kongresu to majstersztyk. Reprezentujący około trzech czwartych wyborców politycy obu głównych partii najważniejszego mocarstwa świata co chwilę wstawali z miejsc i oklaskiwali przemawiającego Beniamina Netanjahu.

Tych pozostałych reprezentują ci, którzy zbojkotowali występ. W tym lewicowy senator Bernie Sanders, były kandydat na prezydenckiego kandydata Partii Demokratycznej, który nie od dziś uznaje Netanjahu za zbrodniarza wojennego, a po przemówieniu dodatkowo za kłamcę.

Co Beniamin Netanjahu mówił w Kongresie USA

Izraelski premier w porywający sposób mówił o bestialskim ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r., o ofiarach terrorystów i rodzinach ofiar (ich przedstawiciele byli na sali), o bohaterskich izraelskich żołnierzach (kilku, którzy stracili w walce nogę czy rękę, też było).

Czytaj więcej

USA: Netanjahu przemówił przed Kongresem. Przed budynkiem tłumy protestujących

Pamięć o zbrodniach Hamasu jest bardzo ważna nie tylko dla Izraela. Po wielu miesiącach, które upłynęły od wybuchu wojny w Strefie Gazy, podstawowe pytanie brzmi jednak: co dalej? Co robi rząd fetowanego w USA gościa z Izraela, by wojnę zakończyć i spowodować, by nie było następnej, może o znacznie większej skali. I jaki ma plan dla milionów Palestyńczyków żyjących w Strefie Gazy i na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu?

Netanjahu stwierdził, że jego rząd i jego armia robią wszystko, jak należy, dbają o palestyńską ludność cywilną w Strefie Gazy, sprawiają, że ma odpowiednie dostawy żywności, a dzięki milionom ulotek i SMS-ów Palestyńczycy wiedzą, kiedy opuścić dom, zanim spadnie na nie izraelska bomba. Jego zdaniem proporcje między liczbą zabitych cywilów a liczbą zabitych ludzi z bronią w ręku są godne podziwu, czyli tych pierwszych jest bardzo mało.

W rzeczywistości jest ich zatrważająco dużo, przez dziewięć i pół miesiąca życie straciły tysiące palestyńskich dzieci, a dla porównania na Ukrainie – gdzie zginęło też bez porównania więcej żołnierzy – kilkaset dzieci (według danych ONZ).

O skali cierpienia palestyńskich cywilów sporo informują media amerykańskie, co jednak najwyraźniej nie ma wpływu na większość klasy politycznej w USA.

Przedstawiony w amerykańskim Kongresie plan Netanjahu dla Bliskiego Wschodu jest w sumie prosty. Począwszy od zakończenia wojny w Strefie Gazy – mogłoby się to stać dzisiaj, gdyby nie Hamas i „pożyteczni idioci Iranu”, których widzi między innymi na amerykańskich uniwersytetach.

Co prawda negocjacje w tej sprawie trwają od miesięcy i to Beniaminowi Netanjahu, który myśli o przetrwaniu na stanowisku premiera dzięki poparci rasistów i skrajnych nacjonalistów, większość przypisuje ich dotychczasowe niepowodzenie. Ale trudno mieć do niego pretensje, że się z tym nie zgadza.

Jaki plan ma Beniamin Netanjahu dla Strefy Gazy i Bliskiego Wschodu

A co po zakończeniu wojny? Strefa Gazy ma być zdemilitaryzowana i deradykalizowana, a władza powierzona Palestyńczykom, którzy spodobają się Netanjahu. Ale pomysłu nawet tylko na to ostatnie od miesięcy nie udaje się nikomu znaleźć.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: USA szkodzą obozowi wolności, na którego czele chcą stać

Szerszy plan Netanjahu też jest prosty: sojusz przeciwko Iranowi, w którym są oprócz Izraela, oczywiście pod wodzą Netanjahu, Ameryka i zaprzyjaźnione państwa arabskie. To świetnie brzmi, ale Iran, jak mawia jeden z byłych szefów izraelskiego Mosadu, wbrew zapewnieniom izraelskiego premiera nie odpowiada za całe zło na Bliskim Wschodzie. I nie stoi za całym islamistycznym złem tego świata.

Sojusz antyirański i sojusz antyrosyjski. To nie ten sam sojusz, a powinien

Poza tym Iran ma też swoich sojuszników, w tym Rosję, którą wspiera zbrojnie, by mogła mordować Ukraińców. O Rosji Netanjahu zapomniał. Mimo że Moskwa wspiera Hamas nie jest karana sankcjami przez Izraelczyków. Prowadzi zresztą podobną politykę kolonizacyjną i okupacyjną jak kraj Netanjahu.

Wymarzony przez Netanjahu antyirański sojusz nie pokrywa się z wymarzonym przez nas sojuszem antyrosyjskim. Jaki bardziej pasuje Amerykanom? Lepiej nie zakładać, że aplauz zgotowany izraelskiemu premierowi w Kongresie jest odpowiedzią.

Wystąpienie izraelskiego premiera przed połączonymi izbami amerykańskiego Kongresu to majstersztyk. Reprezentujący około trzech czwartych wyborców politycy obu głównych partii najważniejszego mocarstwa świata co chwilę wstawali z miejsc i oklaskiwali przemawiającego Beniamina Netanjahu.

Tych pozostałych reprezentują ci, którzy zbojkotowali występ. W tym lewicowy senator Bernie Sanders, były kandydat na prezydenckiego kandydata Partii Demokratycznej, który nie od dziś uznaje Netanjahu za zbrodniarza wojennego, a po przemówieniu dodatkowo za kłamcę.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Tomasz Pietryga: Lekcja praworządności dla Ołeksandra Usyka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”