Tani gaz z Rosji, jazda na gapę w NATO i masowy eksport do Chin: niemiecka gospodarka przez lata mogła liczyć na trzy potężne motory rozwoju. Inwazja wojsk Putina na Ukrainę w lutym 2022 roku brutalnie położyła kres dwóm pierwszym. Olaf Scholz miał jednak nadzieję, że przynajmniej ten trzeci jeszcze przez jakiś czas będzie funkcjonował.
Komisja Europejska wprowadza karne cła na import chińskich aut elektrycznych
Kanclerz nie uwzględnił jednak twardego stanowiska Białego Domu. Ameryka szykuje się do rozgrywki z Chinami o to, kto będzie najważniejszym krajem świata w XXI wieku. Joe Biden od pewnego czasu domagał się więc jasnej odpowiedzi od swoich europejskich sojuszników, z kim chcą grać: Waszyngtonem czy Pekinem.
Czytaj więcej
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz opowiada się za otwartym i uczciwym europejskim rynkiem dla chińskich samochodów. Jednak w przemówieniu do grupy studentów w Szanghaju przestrzegł przed dumpingiem, nadprodukcją i naruszeniami własności intelektualnej.
W środę nadeszła odpowiedź. Komisja Europejska ogłosiła, że jeśli zgodzi się na to większość krajów członkowskich UE, wprowadzi karne cła na import chińskich aut elektrycznych. Uwzględniając dotychczasowe stawki (10 proc.), mogą one łącznie sięgać nawet 50 proc. Przy takim obciążeniu zakup znacznej części chińskiej oferty staje się nieopłacalny. To potężny cios w strategię Xi Jinpinga rozbudowy potencjały przemysłowego i technologicznego kraju.
Które kraje Unii są za cłami, a które chcą dalszej współpracy z Chinami
Karne cła stanowią jednak nie tylko wybór między USA a Chinami, ale także między forsownym ograniczeniem ocieplenia klimatu a ratowaniem produkcji w samej Unii. Chińskie auto co prawda przyczyniały się do szybszej wymiany europejskiego parku maszynowego na bardziej ekologiczny, ale Pekin nigdy nie grał fair. Produkcja samochodów była masowo wspierania przez chińskie autorytarne państwo, na co nie mogły liczyć europejskie koncerny motoryzacyjne. Rozwój montażu aut na Starym Kontynencie i stworzenie w ten sposób nowych miejsc pracy przyczyni się do powstrzymania fali populizmu w Europie, co w tej chwili bardziej zaprząta głowę Brukseli niż zmiana klimatu.