Jest za wcześnie, by okrzykiwać Konfederację nową trzecią siłą w polskiej polityce – warto przypomnieć, że w wyborach do PE z 2004 r. drugi wynik uzyskała Liga Polskich Rodzin, która zdobyła wówczas ponad 18 proc. głosów, o 6 punktów proc. więcej od Prawa i Sprawiedliwości, ale takiego sukcesu nigdy już później nie powtórzyła. Wybory do europarlamentu potrafią bowiem, przy niższej frekwencji niż wybory krajowe (zwłaszcza parlamentarne czy prezydenckie), zniekształcić rzeczywisty obraz poparcia dla poszczególnych partii.
Wyniki wyborów europejskich: Konfederacja karmi się polaryzacją
Jednak w przypadku Konfederacji jej wynik potwierdza trend obserwowany w sondażach w ostatnich dniach przed wyborami, co każe uważniej przyjrzeć się zjawisku zamiany miejsc na podium wyborczym między Konfederacją a Trzecią Drogą. Zwłaszcza że sukces Konfederacji i porażka wyborcza Trzeciej Drogi mogą być efektem tego samego zjawiska.
Kiedy przed wyborami do Sejmu Donald Tusk i KO forsowali pomysł jednej listy wyborczej, przeciwnicy takiego pomysłu zwracali uwagę, że gdy wybory do parlamentu zmienią się w plebiscyt między szerokim blokiem ówczesnej opozycji a Zjednoczoną Prawicą, wówczas część wyborców może zacząć szukać alternatywy w geście sprzeciwu wobec wojny polsko-polskiej – i w takim wypadku skorzysta na tym Konfederacja. W tzw. sondażu obywatelskim z czerwca 2023 roku, publikowanym przez „Gazetę Wyborczą”, Konfederacja w sytuacji rywalizacji w wyborach między PiS a potencjalną wspólną listą KO–PSL–Polski 2050 i Nowej Lewicy uzyskiwała ponad 17 proc. poparcia.
Czytaj więcej
Badanie late poll przeprowadzone po wyborach do Parlamentu Europejskiego przez Ipsos pokazuje jakie wyniki w poszczególnych grupach wiekowych uzyskały startujące w wyborach partie.
I wydaje się, że w wyborach do PE mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem, które można określić mianem „syndromu jednej listy”. Wprawdzie obecna koalicja rządząca startowała w wyborach z trzech list, ale Donald Tusk, dzięki swojej politycznej sprawności, potrafił zdominować kampanię i spolaryzować ją na linii KO–PiS. Sugestie, że „wybór PiS to wybór Rosji”, przedstawianie wyborów jako nieomal decydujących o wojnie lub pokoju, przy jednoczesnym utożsamianiu świata wartości zachodnich z KO doprowadziły do tego, że wyborcy mogli mieć wrażenie, że mają do czynienia z czymś w rodzaju plebiscytu. I ci, którzy nie zgodzili się na takie kształtowanie sceny politycznej w Polsce, zaczęli szukać „trzeciej drogi”. Tym razem nie znalazły jej jednak – nomen omen – w Trzeciej Drodze, tylko właśnie w Konfederacji.